Przez Bramę Nowomiejską, u zbiegu ulic Jeziorańskiego i Krajewskiego wejść można do Muzeum Katyńskiego. Dla mnie, jako mieszkanki okolicy (obecnie trochę dalszej, ale mentalnie wciąż na Kraje), jest to wyczekany moment, by wreszcie przekroczyć czerwone mury. Na Cytadeli powstaje największy w Warszawie kompleks muzealny, cudowne centrum kultury, sztuki i pamięci. Od lat działa już muzeum w X pawilonie, od 3 października otwarte jest Muzeum Katyńskie. W planach (nie wiadomo jednak jak bliskich) będą kolejne placówki- Muzeum Wojska Polskiego i Muzeum Historii Polski. A jak prezentuje się Muzeum Katyńskie?
Zwiedzanie Muzeum Katyńskiego w Warszawie
Do muzeum wybrałam się oczywiście z Saszką w wózku. Zaopatrzona w odpowiednią ilość jedzenia, by zaskarbić sobie jego spokojność, pewnie ruszyłam w dobrze mi znana okolicę. Jak na nowo otwarte muzeum brama była dość zaryglowana. Ochroniarz poinformował mnie, że placówka będzie czynna dopiero od listopada. Drążyłam temat i okazało się, że teraz tylko grupy zorganizowane. Nie zraziłam się i powiedziałam, że chętnie na taką grupę poczekam i się dołączę. Grupa okazała się być osobami indywidualnymi, które zebrały się by zwiedzieć mjuzem. Tym razem postanowiłam tematu nie drążyć, tym bardziej, że nikt nie żądał ode mnie opłaty, a grupy „zorganizowane” zwiedzają z przewodnikiem.
Najpierw plac apelowy. Zasadzony jest las (90 grabów), przypominający ten na wschodzie, a przezeń biegnie betonowa ścieżka. Na placu mają być organizowane uroczystości związane z rocznicami i upamiętnieniem ofiar. Na placu jest cicho. Nie słychać Wisłostrady, gwaru miejskiego.
Muzeum znajduje się w budynku Kaponiery. Do wejścia.
W środku.
Ekspozycja eksploruje Katyń na wszystkie sposoby. Umieszczona jest na dwóch poziomach (schody i windy). Dokładnie zadbano, by każdy odwiedzający mógł dowiedzieć się o zbrodni wszystkiego, od kontekstu historycznego, przez zapoznanie się z listami bliskich, którzy poszukiwali bliskich, samą zbrodnię (zdjęcia z ekshumacji są na wysokości dorosłego człowieka i się je podgląda przez szparę), są pamiątki po ofiarach. Osobne sale ekspozycyjne poświęcone są również zagadnieniu kłamstwa katyńskiego, publikacjom podziemnym i tym wydanym już bez cenzury. Ekspozycja jest bardzo wyważona, w nowoczesnym stylu, rzec by się chciało, na światowym poziomie. Są szuflady, gabloty, nie ma ataków głosowych i elementów wyciskających łzy (po za samą historią). Wychodzi się zatem raczej w poczuciu bezsensu i nostalgii, a nie jest się przeładowanym emocjami jak np. w Muzeum Powstania Warszawskiego (co osobiście uważam za wielki plus dla MK).
Słońce.
Po obejrzeniu ekspozycji wewnątrz przechodzi się przez Aleję Nieobecnych między murem, a stromym zboczem. Wzdłuż ścieżki stoją kamienne stele z zawodami osób, które poniosły śmierć. Dochodzi się do starej Działobitni, w której umiejscowione zostały epitafia. Wyeksponowana jest tu wielokulturowość ofiar zbrodni katyńskiej- wśród nich byli żydzi, katolicy, prawosławni, muzułmanie i grekokatolicy.
Autorem plastycznej ekspozycji oraz instalacji zewnętrznych są Jerzy Kalina, Jan Belina Brzozowski, Konrad Grabowiecki oraz Krzysztof Lang. Projekt architektoniczny obiektu wykonany został przez pracownię Brzozowski Grabowiecki Architekci.
Muzeum Katyńskie stara się o statut martyrologicznego. Jeśli dostanie, to wstęp będzie dozwolony od 12 roku życia.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też inne muzea w Warszawie.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?