Gdzie mieszkaliśmy?
Nasze topowe atrakcje w Barcelonie:
Plaça de Sant Felip Neri.
Duma Katalończyków jest ogromna. Nie powinno się nigdy zadawać pytań w stylu „czy kataloński jest dialektem hiszpańskiego” albo „o co wam właściwie chodzi z tą autonomią”. Chyba że ma się trzy noce czasu na historyczny wykład, wymienianie słów które są zupełnie inne po hiszpańsku, francusku i katalońsku, wytykanie kolejnym władcom Hiszpanii wszystkich bolączek, no i ma się złotą cierpliwość by znieść wszystkie utyczki na naszą ignorancję, że w ogóle śmiemy pytać.
Mercat de Santa Caterina.
Mercat del Born.
Estació de Franca.
Barceloneta. Plaża.
Poblenou.
Sagrada Familia i Szpital.
Gracià.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?