Notka, którą macie przed sobą przybliża kuchnię Bolonii. Jeśli ciekawią was kulinarne atrakcje całego regionu Emilii-Romanii, w tym wytwórnię parmezanu czy szynki parmeńskiej, zarzyjcie tutaj.
O Bolonii mogłabym pisać jeszcze dużo, jednak jak to zazwyczaj bywa, życie się toczy dalej, szykują się kolejne wyjazdy, wciąż muszę wam jeszcze opowiedzieć o tym, jak zamieszkałam na Sycylii, a i czytanie wciąż o jednym mieście może wam się w końcu znudzić. Mam nadzieję, że przekonałam was już dlaczego warto przyjechać do Bolonii i że co nieco przydało wam się moje top 10 miasta. Czuję się jednak zobowiązana napisać jeszcze o tym, co z Bolonią kojarzy się przede wszystkim. O kuchni bolognese.
Bolonia to mieszczący się przy samej Piazza Maggiore market, to dziesiątki ekskluzywnych restauracji i setki klimatycznych osterii. To wreszcie uliczne budki, gdzie studenci mogą na szybko spałaszować kawałek średniej jakości pizzy. W centralnym punkcie miasta mieści się też zawsze pełny McDonald, ale uznaję to za grzech, który należy wybaczyć.
Nie chcę tu się skupiać na restauracjach, ale dwie zrobiły na mnie wrażenie. W jednej pozwoliłam sobie na powitalne przyjęcie, drugą uważnie zwiedziłam.
Bolpetta to stworzona w nowoczesnym stylu, ale z akcentem retro knajpa skoncentrowana na pulpetach – jednym z najbardziej popularnych regionalnych dań. Pulpety tradycyjne, zapiekane, z krewetkami czy w zupie. W sosie czerwonym, białym i w pudełku na wynos niczym McNuggats. Przyciągnął mnie tu wystrój. Zatrzymał sympatyczny kelner. Jedzenie nie pozwoliło szybko wyjść.
W przypadku Eataly, drugiej restauracji, pozwolę sobie na wycieczkę w stronę moich literackich zboczeń: restauracja mieści się w księgarni. Ta z kolei budynku, który pierwotnie był kościołem. Olbrzymi gmach podzielony na piętra z widokiem na charakterystyczne sklepienie. Stoliki między regałami, a na regałach między innymi pokaźny zbiór książek kucharskich. W taki przyjemny sposób połączyliśmy wszystko co przyjemne (bo i bogaty wybór win i piw w osterii jest dostępny też).
Co w Bolonii warto zjeść? Mój czterodniowy pobyt oczywiście nie pozwolił mi na doskonałe poznanie tutejszej kuchni. Nie pozwoliłam sobie również na kilkudniowy kurs tutejszej kuchni, a takie należą do jednej z głównych atrakcji turystycznych miasta.
Spaghetti po bolońsku? Błąd! Tutaj tego nie dostaniecie. Po pierwsze nikt nie powie po bolońsku, bo mówią al ragu. I nie jedzą tu spaghetti tylko tagliatelle. Pomijając te dwa szczegóły reszta się zgadza: jest makaron i do tego mięsny sos.
Lubicie tortellini? Makaron nadziewany mięsem, szpinakiem czy serem? Ja uwielbiam! A te maleństwa pochodzą właśnie z Emilii-Romagni, której Bolonia jest stolicą. Nie muszę chyba dodawać, że dostać je można na każdym kroku: tak w knajpkach, jak i w sklepach, co by uważający na wydatki backpackersi, mogli je sobie przyrządzić w hostelu.
W ogóle makaron powinien się kojarzyć z całą Italią, prawda? Otóż powiem wam coś ciekawego: mieszkając w Trapani na Sycylii, zauważyłam, że w tamtej kuchni brakuje słynnej pasty. Oni tam mają kuskus, jedzą dużo ryb, zajadają się pizzą, ale makaronu coś brakowało w poznanych przeze mnie domach. Za to tutaj się od nich przepięknie roi. Do makaronowego worka wrzucam też przepyszne ravioli z mięsem w sosie serowym z orzechami. Dorwane w jednej z osterii w kategorii „kuchnia regionalna”. Przepyszne!
No i w końcu jedna z wizytówek Bolognia Grassa (grubej Bolonii): Mortadella di Bologna. Wieprzowa kiełbasa ze słoniny i mielonego mięsa doprawiana pieprzem lub pistacjami. Polecić wam z czystym sercem jej nie mogę, bo nie gustuję w tego typu specjałach, ale jeśli turyści przywożą z polski polską kiełbasę, to w Bolonii należy się zaopatrzyć w mortadellę.
Czym popijemy nasz posiłek? Winem oczywiście. Jakim?
Mamy tu wielbicieli Lambrusco? To doskonałe gazowane wino, pochodzi właśnie z Emilii Romagni. Przyzwyczajona jestem pić je z przyjaciółką, bo i jest pewnie bardziej babskie niż męskie. Łagodne, słodkie – sączy się je niczym drink. Choć właśnie przeczytałam, że to oryginalne powinno być wytrawne. Pomysł na wycieczkę: trzeba się wybrać do winnic, w których produkują Lambrusco. Polecacie jakieś?
Jeśli macie ochotę poczytać więcej na temat bolońskiej kuchni polecam wam blog Przepisy z podróży. Autorka podobnie jak ja Bolonię kocha.
Jedziesz do Włoch? Tutaj znajdziesz listę napisanych przeze mnie artykułów na temat tego kraju. Mam nadzieję, że pomoże Ci to w poruszaniu się po blogu 🙂
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Andrea - Taste Bologna
16 września, 2020Great article!
Next time you visit my city I’d be happy to show you around 🙂
~a.
21 listopada, 2015Lubię twoje wpisy o Bologni, ale kiedy piszesz o Trapani, tak często się z tobą niezgadzam. Sama mieszkałam tam 7 miesięcy ciągiem, w Trapani jednak bywałam wielokrotnie… i fakt, że cuscus, ryż, mąka, chleb, ryby (tuńczyk), warzywa stanowią część kuchnii tamtejszej, nie oznacza braku pasty! Pesto trapanese, pasta z bakłażanami i wiele innych tradycyjnych dla prowincji makaronów z całą pewnością to rysuje 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
23 listopada, 2015Teraz tak, oczywiście, że makarony są i są popularne. Ale jednak tradycja jest młoda.
~a.
23 listopada, 2015Nie tak młoda ta tradycja… Antichissima direi! Wystarczy krótkie spojrzenie w zwykłą włoską Wikipedię pod hasłem: la cucina trapanese, albo w Google: l’antica cucina trapanese.
Sycylia w ogóle ma bardzo “ruchliwą” historię. Tamten rejon był niemniej “podróżny”. Tak lokalna kuchnia była przetwarzana i wzbogacana o nowe przepisiki. Jest to kuchnia bardzo bogata, i Trapanesi jedzą niemalże wszystko, może dlatego la pasta tradizionale trapanese leży trochę w cieniu. Dodatkowo, w celach turystycznych oczywiście, dużo bardziej mówi się o cous cous festach niż o te “tipicissime” busiate… 🙂
~a.
21 listopada, 2015Lubię twoje wpisy o Bologni, ale kiedy piszesz o Trapani, tak często się z tobą niezgadzam. Sama mieszkałam tam 7 miesięcy ciągiem, w Trapani jednak bywałam wielokrotnie… i fakt, że cuscus, ryż, mąka, chleb, ryby (tuńczyk), warzywa stanowią część kuchnii tamtejszej, nie oznacza braku pasty! Pesto trapanese, pasta z bakłażanami i wiele innych tradycyjnych dla prowincji makaronów z całą pewnością to rysuje 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
23 listopada, 2015Teraz tak, oczywiście, że makarony są i są popularne. Ale jednak tradycja jest młoda.
~a.
23 listopada, 2015Nie tak młoda ta tradycja… Antichissima direi! Wystarczy krótkie spojrzenie w zwykłą włoską Wikipedię pod hasłem: la cucina trapanese, albo w Google: l’antica cucina trapanese.
Sycylia w ogóle ma bardzo “ruchliwą” historię. Tamten rejon był niemniej “podróżny”. Tak lokalna kuchnia była przetwarzana i wzbogacana o nowe przepisiki. Jest to kuchnia bardzo bogata, i Trapanesi jedzą niemalże wszystko, może dlatego la pasta tradizionale trapanese leży trochę w cieniu. Dodatkowo, w celach turystycznych oczywiście, dużo bardziej mówi się o cous cous festach niż o te “tipicissime” busiate… 🙂
~obserwatore.eu
21 sierpnia, 2014Takie foty zachęcają do popróbowania wszystkiego 🙂
~obserwatore.eu
21 sierpnia, 2014Takie foty zachęcają do popróbowania wszystkiego 🙂
~Wycieczki po Europie
27 grudnia, 2013Mimo, że czas poświąteczny to się chce spróbować tych potraw
~Wycieczki po Europie
27 grudnia, 2013Mimo, że czas poświąteczny to się chce spróbować tych potraw
~Czarna
27 grudnia, 2013Aż ślinka cieknie…
~Czarna
27 grudnia, 2013Aż ślinka cieknie…
~Tomasz
26 grudnia, 2013Witaj
Świetnie piszesz, czyta się doskonale, zapragnąłem zjeść to wszystko.
Pozdrawiam 🙂
~Tomasz
26 grudnia, 2013Witaj
Świetnie piszesz, czyta się doskonale, zapragnąłem zjeść to wszystko.
Pozdrawiam 🙂