Dwa tygodnie temu wróciłam z Kazachstanu. I mimo że z rozkoszą rzuciłam się z kieliszkiem wina do wanny, a potem wtuliłam się w ukochaną poduszkę, to jednak coś mnie niepokoiło. Coś bolało, coś nie dawało spać. Nie będę udawać, że nie wiedziałam, o co chodzi. Wiedziałam aż za dobrze! Nie miałam planów na następną podróż!
Co roku staram się mieć co najmniej jeden dłuższy wyjazd. W tym roku był to Kazachstan, w zeszłym Izrael. Dwa lata temu spędziłam dwa miesiące na Bliskim Wschodzie, a trzy lata temu 2 miesiące we wschodniej Azji. Przygodę na ten rok zakończyłam 25 września.
Na szczęście zostały krótsze wyjazdy. Jeszcze w październiku pojechałam na kilka dni na szlak rowerowy po Polsce wschodniej – Green Velo. Za tydzień pojadę na swój jesienny wyjazd w Apeniny, by złapać ostatnie wybryki dobrej pogody. Ale mamy połowę października i nie mam pewności nawet co do tej pogody teraz. A co to będzie w listopadzie, grudniu i dalej aż do końca marca? Czy mam zapaść w pięciomiesięczny sen zimowy i siedzieć w swoim niedoświetlonym mieszkaniu w Krakowie?
Możecie się ze mnie śmiać, że mam problemy pierwszego świata, ale jak ktoś kocha podróżować, to 5 miesięcy, to naprawdę dużo.
Zaczęłam poważnie się zastanawiać, najpierw nad tym, co ja mogę robić, a potem ogólnie – jak można spędzić jesień i zimę na podróżowaniu, by nie wiązało się to z marznięciem, deszczem i chowaniem się po kawiarniach.
I nie mówię, że się nie da. Że nie można odwiedzić Pragi w listopadzie. Oczywiście, że można. Ale jest wiele ale: dzień jest za krótki, pogoda niepewna, kolory szare. W zeszłym roku w styczniu byłam na Sycylii. To w ogóle była tragedia – w hostelach nie grzali, na zewnątrz padało, a ja – mimo że w przepięknej Ennie – siedziałam w równie zimnej kawiarni i czekałam cały dzień na autobus. Spałam we wszystkich ciuchach na sobie, a dzień kończyłam o 18.00. Nie. Szkoda mojego czasu. Jestem zbyt wygodna.
Gdzie jechać zimą na wakacje? Jakie mamy opcje?
1. Zimowy wyjazd na narty
Opcja wybierana bez wątpliwości przez największą ilość Polaków to narty. Sama jeździłam na nie kilkanaście lat, a wiele wskazuje na to, że w tym roku pojadę znowu. Narty są wyborem jakby oczywistym – jest zima, ma być śnieg! Na śniegu narty, snowboard, biegówki, czasem coś bardziej oryginalnego. Ulubiona destynacja, to oczywiście Alpy. Dla mnie osobiście ich włoska strona, gdzie prawdopodobieństwo słonecznej pogody jest dużo więcej. O moich ulubionych ośrodkach narciarskich napisałam już kiedyś tutaj.
2. Egzotyczne destynacje hen daleko
Nie każdy jednak lubi towarzyszące często narciarzom zimno. Wielu z nas cierpi na niedobór słońca, ciepła i w zimowe wakacje marzy przede wszystkim o stroju kąpielowym i idealnej plaży. Mi samej zima wydaje się najlepszą porą na wyjazd hen daleko. Latem w Europie jest po prostu za ładnie. Lato jest po to, by zwiedzać Polskę, Niemcy, Słowację i deszczowe wyspy brytyjskie. Tymczasem zimą można sobie pozwolić na ucieczkę w egzotyczne strony. Tajlandia, Malezja, Filipiny. W Afryce tajemniczy i intrygujący Zanzibar, a na zachodzie mapy wymarzone Wyspy Karaibskie. Mmm, rozmarzyłam się.
3. Szukanie zorzy polarnej
Skaczę z kwiatka na kwiatek – wiem, nie pierwszy raz. Ale w tym roku tyle się mówi o zorzach polarnych w Polsce, a ja nadal żadnej nie widziałam! Kolejną rzeczą, o której myślę, by zrobić zimą, jest wybranie się do Skandynawii, na daleką, najdalszą północ, by tam – w Norwegii czy Finlandii – poszukiwać tańczących barw na niebie. Choć potem koniecznie musiałabym rzucić się do sauny, bo mrozy to niestety nie dla mnie.
4. Destynacje raka – słońce cały rok
Mniej więcej na 30-tym stopniu szerokości geograficznej północnej jest kraina wiecznego słońca. Południowe Maroko, Wyspy Kanaryjskie, Madera czy Jordania. Egipt też gdzieś tam się kręci, choć jego od kilku lat bojkotuję. Jeśli nie mamy pieniędzy czy ochoty na długi lot samolotem do egzotycznych krajów, zawsze możemy wybrać się tutaj. Mnie kusi zwłaszcza Madera, ostatnio tak popularna wśród podróżniczych blogerów.
5. Jarmarki bożonarodzeniowe w Europie
I w końcu coś na weekend, ale też na road trip. Poznana kilka dni temu australijska blogerka postanowiła spędzić grudzień na wycieczce samochodowej po środkowej Europie. Cel? Jarmarki bożonarodzeniowe.
Sama też mam je w planach. Na początku grudnia prawdopodobnie będę błądzić po Saksonii i najpopularniejszych jarmarkach świata. W końcu trochę komercyjnej magii jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A na jarmark… czasem wystarczy się wybrać do centrum własnego miasta, wypić grzane wino, obejrzeć oryginalne zabawki na choinkę i zima od razu robi się piękniejsza 🙂
Zamierzacie zrealizować któryś z punktów? Ja wybieram jarmarki, narty i poważnie myślę o czymś cieplejszym. A jakie plany u was?
Jako że piszę o przyszłości, zdjęcia tym razem nie moje :(. Zdj 1: 150108_026 via photopin (license), zdj 2: DSC_0172 via photopin (license), zdj 3: Polarlicht-Reise 2013 – Tag09 – 22 via photopin (license), zdj 4: _MG_7788_DxO via photopin (license), zdj 5: Christmas market via photopin (license)
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Kaska22
18 kwietnia, 2018Super wpis! Ja zimą wybieram się na Filipiny, z biurem podróży. Chciałam sama sobie zorganizować ten wyjazd, ale ostatecznie wybrałam biuro. Bałam się, że wszystkiego nie ogarnę sama. Ja również zgadzam się z tym, że latem najlepiej zwiedzać Polskę i najbliższe kraje w Europie. Pozdrawiam 😉
~Magda
14 grudnia, 2016Na jarmark bożonarodzeniowy to bym pojechała do Belgii, ponoć są przepiękne
~Magda
14 grudnia, 2016Na jarmark bożonarodzeniowy to bym pojechała do Belgii, ponoć są przepiękne
~Magdalena
12 grudnia, 2016Ja polecam hotel Medical Sensus w Polanicy Zdrój, bardzo fajne miejsce zarówno dla dzieci jak i rodziców każdy znajdzie coś dla siebie. Zdrowe i pyszne jedzenie do tego spod hotelu jeździ skibus do Zieleńca na stok, dodatkowo pakowany jest prowiant na droge 😉 milo wspominamy tam ferie, w tym roku jedziemy ze znajomymi 🙂
~Magdalena
12 grudnia, 2016Ja polecam hotel Medical Sensus w Polanicy Zdrój, bardzo fajne miejsce zarówno dla dzieci jak i rodziców każdy znajdzie coś dla siebie. Zdrowe i pyszne jedzenie do tego spod hotelu jeździ skibus do Zieleńca na stok, dodatkowo pakowany jest prowiant na droge 😉 milo wspominamy tam ferie, w tym roku jedziemy ze znajomymi 🙂
~cegielkowy
1 listopada, 2015Na zimę zawsze dobre są Wyspy Kanaryjskie 🙂 Zawsze ciepło i w miarę łatwo dolecieć … Ja za to lubię odkrywać miejsca, w których w zimniejsze dni jest mniej ludzi. Wtedy można zobaczyć tak naprawdę życie danego miasta, poznać ludzi, zobaczyć szczegóły. Jedną z takich podróży opisałem na , zachęcam do zobaczenia:)
~cegielkowy
1 listopada, 2015Na zimę zawsze dobre są Wyspy Kanaryjskie 🙂 Zawsze ciepło i w miarę łatwo dolecieć … Ja za to lubię odkrywać miejsca, w których w zimniejsze dni jest mniej ludzi. Wtedy można zobaczyć tak naprawdę życie danego miasta, poznać ludzi, zobaczyć szczegóły. Jedną z takich podróży opisałem na , zachęcam do zobaczenia:)
~Paweł
23 października, 2015Fajnie się czyta Twojego bloga. Ale powiedz skąd bierzesz tyle czasu na podróżowanie, skoro jest tylko 26 dni urlopu w tym kraju?
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Jestem zawodową blogerką. Podróżowanie to moja praca.
~Paweł
23 października, 2015Fajnie się czyta Twojego bloga. Ale powiedz skąd bierzesz tyle czasu na podróżowanie, skoro jest tylko 26 dni urlopu w tym kraju?
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Jestem zawodową blogerką. Podróżowanie to moja praca.
~Bazyl
23 października, 2015I gdzie mój wpis? Gdzie mój komentarz? Nie wchodziłem w dupę . Nie zachwycałem się jak reszta to komentarz do wykasowania!? Żenada. Niby podróżujesz, spotykasz się z wieloma innymi ludźmi ale masz problem z tym ze ktoś ma odmienne zdanie i nie podziela twoich ohh ahh…. Szkoda czasu na ciebie i tego twojego bloga. A o podróżowaniu to wiesz tyle co niejaka Martysia.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015hmm, dostałeś informację zwrotną, że komentarz pojawi się po zatwierdzeniu, prawda? No to właśnie zatwierdzam – w międzyczasie nie byłam online.
~Bazyl
23 października, 2015I gdzie mój wpis? Gdzie mój komentarz? Nie wchodziłem w dupę . Nie zachwycałem się jak reszta to komentarz do wykasowania!? Żenada. Niby podróżujesz, spotykasz się z wieloma innymi ludźmi ale masz problem z tym ze ktoś ma odmienne zdanie i nie podziela twoich ohh ahh…. Szkoda czasu na ciebie i tego twojego bloga. A o podróżowaniu to wiesz tyle co niejaka Martysia.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015hmm, dostałeś informację zwrotną, że komentarz pojawi się po zatwierdzeniu, prawda? No to właśnie zatwierdzam – w międzyczasie nie byłam online.
~Pozytywny
23 października, 2015Bardzo fajna lista miejsc, w które można podczas tego chłodnego i ponurego w Polsce okresu jechać. Osobiście również nie lubię mrozów, więc raczej preferowałbym cieplejsze miejscówki, choć zimą też jest pięknie. 🙂 Pozdrawiam!
~Pozytywny
23 października, 2015Bardzo fajna lista miejsc, w które można podczas tego chłodnego i ponurego w Polsce okresu jechać. Osobiście również nie lubię mrozów, więc raczej preferowałbym cieplejsze miejscówki, choć zimą też jest pięknie. 🙂 Pozdrawiam!
~Bazyl
23 października, 2015I komu polecasz w tym artykule te Filipiny, Malezję czy Zanzibar? Dla grupki 5% Polaków? Bo nie sądzę że większa liczbę stać na takie wyjazdy gdzie sam bilet lotniczy to 4000zł.
Madera? Właśnie wróciłem przedwczoraj. Na 8 dni pobytu przez 6 dni lało. Dosłownie lało. Październik , listopad i część grudnia na Azorach czy Maderze (podejrzewam i W. Kanaryjskich) jest mokro. Bardzo mokro. I to nie przypadek że ceny wycieczek wtedy spadaja.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Wiesz, Malezję można upolować za 1400 zł. Mnie wycieczka tam kosztowała mniej niż tydzień we Włoszech. To bardzo tani kraj, trzeba tylko zmienić punkt widzenia.
~Bazyl
23 października, 2015I komu polecasz w tym artykule te Filipiny, Malezję czy Zanzibar? Dla grupki 5% Polaków? Bo nie sądzę że większa liczbę stać na takie wyjazdy gdzie sam bilet lotniczy to 4000zł.
Madera? Właśnie wróciłem przedwczoraj. Na 8 dni pobytu przez 6 dni lało. Dosłownie lało. Październik , listopad i część grudnia na Azorach czy Maderze (podejrzewam i W. Kanaryjskich) jest mokro. Bardzo mokro. I to nie przypadek że ceny wycieczek wtedy spadaja.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Wiesz, Malezję można upolować za 1400 zł. Mnie wycieczka tam kosztowała mniej niż tydzień we Włoszech. To bardzo tani kraj, trzeba tylko zmienić punkt widzenia.
~Barbara
23 października, 2015Jesień jest wspaniała.Nie ma tłumów i dzieci – przez co jest spokojnie i o wiele taniej niż latem.Nie trzeba wyjeżdżać za granicę bo w Polsce potrafi być piękniej.Np Szczawnica w Pieninach -przepiękne barwy jesieni od zieleni poprzez złoto ,pomarańcz ,czerwień i brąz na tle białych skał nad Dunajcem.Przepiękny szlak ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru wzdłuż Dunajca około 10 km z ławeczkami,zadaszeniami to prawdziwa przyjemność dla miłośników przyrody.Można też pojechać na Podhale/Zakopane,Biały Dunajec,Bukowina Tatrzańska/nie konieczne na narty a np na termy.Wspaniałe odprężenie w ciepłej wodzie z biczami wodnymi w zewnętrznych basenach lub Gorącym Potoku w Szaflarach.Najprzyjemniej jest wtedy gdy wokół leży śnieg a Ty jesteś do ramion w ciepłej wodzie.W pażdzierniku,listopadzie i w grudniu/do Świąt Bożego Narodzenia /ceny za pobyt w pensjonatach i ośrodkach nawet o połowę niższe.Polecam Barbara
~Barbara
23 października, 2015Jesień jest wspaniała.Nie ma tłumów i dzieci – przez co jest spokojnie i o wiele taniej niż latem.Nie trzeba wyjeżdżać za granicę bo w Polsce potrafi być piękniej.Np Szczawnica w Pieninach -przepiękne barwy jesieni od zieleni poprzez złoto ,pomarańcz ,czerwień i brąz na tle białych skał nad Dunajcem.Przepiękny szlak ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru wzdłuż Dunajca około 10 km z ławeczkami,zadaszeniami to prawdziwa przyjemność dla miłośników przyrody.Można też pojechać na Podhale/Zakopane,Biały Dunajec,Bukowina Tatrzańska/nie konieczne na narty a np na termy.Wspaniałe odprężenie w ciepłej wodzie z biczami wodnymi w zewnętrznych basenach lub Gorącym Potoku w Szaflarach.Najprzyjemniej jest wtedy gdy wokół leży śnieg a Ty jesteś do ramion w ciepłej wodzie.W pażdzierniku,listopadzie i w grudniu/do Świąt Bożego Narodzenia /ceny za pobyt w pensjonatach i ośrodkach nawet o połowę niższe.Polecam Barbara
~geos
23 października, 2015Czy ta Pani podróżuje ze swymi dużymi psami, czy też zamyka je w łazience ?
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015są z rodzicami 😉
~geos
23 października, 2015Czy ta Pani podróżuje ze swymi dużymi psami, czy też zamyka je w łazience ?
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015są z rodzicami 😉
~JAZZ
23 października, 2015WSZYSTKO JEST BARDZO FAJNIE OPISANE I MIEJSCA SA SUPER, TYLKO JA MAM ODWIECZNY PROBLEM CO ZROBIC Z MOIMI PUPILAMI TZN. PSAMI JEDEN TO OWCZAREK SRODKOWOAZJATYCKI DRUGA TO MOJA MALA PRZYJACIOLKA STAFFFORDSHIRE BULLTERIERKA. W ZWIAZKU Z TYM MOJE MARZENIA O PODORY SA NA MAPIE NIZ W REALU. ZYCZE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I DUZO UDANYCH I INSPIRUJACYCH PODROZY. POZDRAWIAMY MALGOSIA, BRYSIA I DARHAN-TAK SIE NAZYWAJA MOJE PIESKI.POZDRAWIAM
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Mój znajomy (wojazer.co) korzysta z usług zaprzyjaźnionego hotelu dla psów. Bardzo sobie chwali.
~JAZZ
23 października, 2015WSZYSTKO JEST BARDZO FAJNIE OPISANE I MIEJSCA SA SUPER, TYLKO JA MAM ODWIECZNY PROBLEM CO ZROBIC Z MOIMI PUPILAMI TZN. PSAMI JEDEN TO OWCZAREK SRODKOWOAZJATYCKI DRUGA TO MOJA MALA PRZYJACIOLKA STAFFFORDSHIRE BULLTERIERKA. W ZWIAZKU Z TYM MOJE MARZENIA O PODORY SA NA MAPIE NIZ W REALU. ZYCZE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I DUZO UDANYCH I INSPIRUJACYCH PODROZY. POZDRAWIAMY MALGOSIA, BRYSIA I DARHAN-TAK SIE NAZYWAJA MOJE PIESKI.POZDRAWIAM
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Mój znajomy (wojazer.co) korzysta z usług zaprzyjaźnionego hotelu dla psów. Bardzo sobie chwali.
~czarrny PR
23 października, 2015Ja 17 września wróciłem z Zanzibaru i Tanzanii kontynentalnej gdzie zwiedziłem poludnie kraju. Zanzi ok mogę dać fajne namiary ale safari i jazda po kraju zaczynając od Dar es Salam ….giga zwariowanego miasta i jazda po afrykańskich bezdrożach oraz zwiedzanie parków takich jak Mikumi i Udzungwa to naprawdę kulturowy kolorowy odlot. Polecam. Staralem się zalatwić wyjazd tania i chyba mi się to udało choć tanio drogo to pewnie pojęci względne ale chętnie podzielę się informacjami najlepiej z kimś kto był w innych regionach świata
~czarrny PR
23 października, 2015Ja 17 września wróciłem z Zanzibaru i Tanzanii kontynentalnej gdzie zwiedziłem poludnie kraju. Zanzi ok mogę dać fajne namiary ale safari i jazda po kraju zaczynając od Dar es Salam ….giga zwariowanego miasta i jazda po afrykańskich bezdrożach oraz zwiedzanie parków takich jak Mikumi i Udzungwa to naprawdę kulturowy kolorowy odlot. Polecam. Staralem się zalatwić wyjazd tania i chyba mi się to udało choć tanio drogo to pewnie pojęci względne ale chętnie podzielę się informacjami najlepiej z kimś kto był w innych regionach świata
~toja2123
23 października, 2015O tej porze roku fantastyczna jest Gruzja! Zapraszam innagruzja.blogspot.com
~toja2123
23 października, 2015O tej porze roku fantastyczna jest Gruzja! Zapraszam innagruzja.blogspot.com
~Yurec
23 października, 2015A ja tez bym chcial ale emerytura nie pozwala 🙁
~Yurec
23 października, 2015A ja tez bym chcial ale emerytura nie pozwala 🙁
~Ignacy Paradoksiński
23 października, 2015Szanowna Pani polonistko! Mam jedno pytanie. Czymże jest tajemnicze słowo “destynacje”?
Czyżby chodziło o to, o czym mogę przeczytać tutaj:
destynacje
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Dokładnie! Jestem zwolenniczką liberalnej szkoły językoznawczej. Od lat w turystyce używane jest słowo destynacja. Czas się pogodzić z tym, że weszło w użycie, zwł. że istniało już wcześniej.
~Bartek
24 października, 2015Ja też dodam tu trzy grosze swoje, a może i więcej, he he… Podzielam opinię Agnieszki i jestem zwolennikiem liberalnej szkoły językoznawczej. A swoją drogą warto także zapoznać się z innymi dostępnymi Online zasobami wiedzy, dotyczącymi zwłaszcza wchłoniętych ostatnimi czasy do języka polskiego słów. Powiem subiektywnie, że i mi nie wszystkie one się podobają, ale co zrobić… język nigdy nie był i nie jest czymś od wieków niezmiennym, bo gdyby tak było to do dzisiaj pewnie mówilibyśmy tak, jak – powiedzmy napisany był pierwszy hymn narodowy, pt. Bogurodzica. A powiem, że nasz język polski na przestrzeni wieków swego istnienia nie zmienił się aż tak znacząco ja e.g. język francuski, niemiecki, czy nawet angielski. Spróbujmy poczytać cokolwiek co powstało w Anglii e.g. w XIV bądź XV w., albo przykładowo jakiś tekst niemiecki w jęzku Mittelhochdeutsch. Zapewniam, że ze zrozumieniem tak archaicznego języka mają problem nawet Anglicy czy Niemcy.
Powracając jednak do blogu Agnieszki. Chylę przed nim czoła, jest naprawdę trudną sztuką opisywanie podróży, wiem to z własnego doświadczenia gdyż jestem blogerem-podróżnikiem. Mój blog ma jednak nieco inny charakter – tzn. od lat ostateczny cel podróży stanowią Włochy oraz kraje w drodze dom nich. Nuda? Głupota? Jak można rok w rok jeździć do tego samego kraju/tych samych krajów?! Ano można, zwłaszcza jeśli za cel stawiam sobie solidne poznanie tego niezwykłego w swej historii kraju z uwzględnieniem różnorodności środowisk artystycznych, jakie się tam rozwijały a także przekazanie odbiorcom pewnej dozy wiedzy specjalistycznej. Trzeba nie tylko zwiedzać, ale także sporo poczytać, a nawet udać się do jakiejś włoskiej biblioteki akademickiej lub innej specjalistycznej i to też od około 3 lat praktykuję.
W pierwszych latach moich podróży fotografowałem i opisywałem niemal wyłącznie zabytki i dzieła sztuki. Jednak z czasem doszły do repertuatu także… pociągi. Mam szczególny sentyment do tego środka i zawsze właśnie nim podróżuję do słonecznej Italii. I znowu pytanie: Czy to nie głupota i strata pieniędzy oraz czasu, jeśli tyle jest tanich linii lotniczych?! Otóż nie, bo dla osoby niezmotoryzowanej uważam to za najlepszy sposób, kiedy przed dotarciem do Włoch chce się poznać kraje leżące na trasie do nich, e.g. Czechy, Słowację, Austrię… A ponadto kolej uważam również za wdzięczny temat do fotografowania i opisywania. Z pewnością znajdą się chociaż nieliczni odbiorcy, których zainteresuje jakiego typu lokomotywy, wagony, jakie kategorie pociągów są na terenie danego kraju, które warto polecić i dlaczego. Ale o tym wszystkim trzeba umieć napisać rzeczowo i atrakcyjnie a nie jest to bynajmniej łatwe.
I jeszcze jedna rzecz: Włochy dla mnie to niewyczerpane źródło wiedzy i inspirujących tematów. Pisałem już parę razy o tym, że obok zabytków, dzieł sztuki i pociągów znalazłem kolejną pasję, mianowicie motyle dzienne. I to może być pasjonującym tematem, jaki warto poznać wyjeżdżając dokądkolwiek poza Polskę. A w Italii, skoro to kraj o nieco cielpejszym od naszego klimacie jest sporo gatunków tych najpiękniejszych owadów na świecie, których u nas w Polsce nie ma, albo o które w naszym kraju bardzo trudno. I także o nich trzeba umieć rzeczowo i ciekawie pisać, co może szczególna trudność sprawiać osobie bez wykształcenia w dziedzinie entomologii czy ściślej lepidopterologii.
Dlatego też bardzo wysoko cenię osoby, które nie tylko podróżują, ale umieją w rzeczowy i atrakcyjny sposób, z zaangażowaniem pisać o swoich podróżach, co – jeszcze raz powtarzam – jest bardzo trudną sztuką. Niejeden blog podróżniczy już czytałem i jestem w stanie powiedzieć, że natknąłem się na przykłady – nie zawaham się powiedzieć – prawdziwie złych opisów. Ubogich językowo, pełnych błędów stylistycznych, ortograficznych, pisanych tylko zdaniami prostymi. Blog Agnieszki oceniam natomiast pod względem stylu pisania bardzo wysoko. Może jako historyk sztuki powiem, że informacji o zabytkach, jakie się tu pojawiają, jest… moim subiektywnym zdaniem, ciut ciut za mało. Niemniej jednak doceniam to, że Agnieszka pisze o nich własnymi słowami. Bo i tu przywołam mnóstwo przykładów, kiedy niektórzy autorzy na blogach lub rozmaitych portalach publikują informacje o zabytkach i robią to żywcem kopiując, nawet chyba nie przepisując – teksty z polskiej Wikipedii lub innych źródeł internetowych, nawet przez chilę się nie zastanowiwszy nad tym i często powielając ewidentne i rażące błędy merytoryczne. Oczywiście ja w czambuł nie potępiam Wikipedii, sam z niej korzystam poszukując informacji o zabytkach czy dziełach sztuki z terenu Włoch. Ale posiłkuję się włoskojęzyczną wersją tego portalu, który pod względem merytorycznym zdecydowanie przewyższa wersję polską. Jednak i w tym przypadku do znalezionych informacji należy wg mnie podchodzić krytycznie i skonfrontować zdobyte informacje z możliwie największą ilością literatury fachowej, wtedy dopiero opis nabiera profesjonalnego charakteru a nalepiej starać i na miejscu pod obiektem zanotować jak najwięcej obserwacji własnych i zawrzeć je w opisie.
Zatem reasumując, NIE bądźmy upierdliwi wobec jednostkowych przykładów słów, jakich używa Agnieszka, bo one w żadnym razie nie przynoszą ujmy ogromnej wartości merytorycznej i stylistycznej tego bloga. I na tym w komentarzach pod tym artykułem poprzestanę
http://www.italadv.blogspot.com
~Ignacy Paradoksiński
23 października, 2015Szanowna Pani polonistko! Mam jedno pytanie. Czymże jest tajemnicze słowo “destynacje”?
Czyżby chodziło o to, o czym mogę przeczytać tutaj:
destynacje
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Dokładnie! Jestem zwolenniczką liberalnej szkoły językoznawczej. Od lat w turystyce używane jest słowo destynacja. Czas się pogodzić z tym, że weszło w użycie, zwł. że istniało już wcześniej.
~Bartek
24 października, 2015Ja też dodam tu trzy grosze swoje, a może i więcej, he he… Podzielam opinię Agnieszki i jestem zwolennikiem liberalnej szkoły językoznawczej. A swoją drogą warto także zapoznać się z innymi dostępnymi Online zasobami wiedzy, dotyczącymi zwłaszcza wchłoniętych ostatnimi czasy do języka polskiego słów. Powiem subiektywnie, że i mi nie wszystkie one się podobają, ale co zrobić… język nigdy nie był i nie jest czymś od wieków niezmiennym, bo gdyby tak było to do dzisiaj pewnie mówilibyśmy tak, jak – powiedzmy napisany był pierwszy hymn narodowy, pt. Bogurodzica. A powiem, że nasz język polski na przestrzeni wieków swego istnienia nie zmienił się aż tak znacząco ja e.g. język francuski, niemiecki, czy nawet angielski. Spróbujmy poczytać cokolwiek co powstało w Anglii e.g. w XIV bądź XV w., albo przykładowo jakiś tekst niemiecki w jęzku Mittelhochdeutsch. Zapewniam, że ze zrozumieniem tak archaicznego języka mają problem nawet Anglicy czy Niemcy.
Powracając jednak do blogu Agnieszki. Chylę przed nim czoła, jest naprawdę trudną sztuką opisywanie podróży, wiem to z własnego doświadczenia gdyż jestem blogerem-podróżnikiem. Mój blog ma jednak nieco inny charakter – tzn. od lat ostateczny cel podróży stanowią Włochy oraz kraje w drodze dom nich. Nuda? Głupota? Jak można rok w rok jeździć do tego samego kraju/tych samych krajów?! Ano można, zwłaszcza jeśli za cel stawiam sobie solidne poznanie tego niezwykłego w swej historii kraju z uwzględnieniem różnorodności środowisk artystycznych, jakie się tam rozwijały a także przekazanie odbiorcom pewnej dozy wiedzy specjalistycznej. Trzeba nie tylko zwiedzać, ale także sporo poczytać, a nawet udać się do jakiejś włoskiej biblioteki akademickiej lub innej specjalistycznej i to też od około 3 lat praktykuję.
W pierwszych latach moich podróży fotografowałem i opisywałem niemal wyłącznie zabytki i dzieła sztuki. Jednak z czasem doszły do repertuatu także… pociągi. Mam szczególny sentyment do tego środka i zawsze właśnie nim podróżuję do słonecznej Italii. I znowu pytanie: Czy to nie głupota i strata pieniędzy oraz czasu, jeśli tyle jest tanich linii lotniczych?! Otóż nie, bo dla osoby niezmotoryzowanej uważam to za najlepszy sposób, kiedy przed dotarciem do Włoch chce się poznać kraje leżące na trasie do nich, e.g. Czechy, Słowację, Austrię… A ponadto kolej uważam również za wdzięczny temat do fotografowania i opisywania. Z pewnością znajdą się chociaż nieliczni odbiorcy, których zainteresuje jakiego typu lokomotywy, wagony, jakie kategorie pociągów są na terenie danego kraju, które warto polecić i dlaczego. Ale o tym wszystkim trzeba umieć napisać rzeczowo i atrakcyjnie a nie jest to bynajmniej łatwe.
I jeszcze jedna rzecz: Włochy dla mnie to niewyczerpane źródło wiedzy i inspirujących tematów. Pisałem już parę razy o tym, że obok zabytków, dzieł sztuki i pociągów znalazłem kolejną pasję, mianowicie motyle dzienne. I to może być pasjonującym tematem, jaki warto poznać wyjeżdżając dokądkolwiek poza Polskę. A w Italii, skoro to kraj o nieco cielpejszym od naszego klimacie jest sporo gatunków tych najpiękniejszych owadów na świecie, których u nas w Polsce nie ma, albo o które w naszym kraju bardzo trudno. I także o nich trzeba umieć rzeczowo i ciekawie pisać, co może szczególna trudność sprawiać osobie bez wykształcenia w dziedzinie entomologii czy ściślej lepidopterologii.
Dlatego też bardzo wysoko cenię osoby, które nie tylko podróżują, ale umieją w rzeczowy i atrakcyjny sposób, z zaangażowaniem pisać o swoich podróżach, co – jeszcze raz powtarzam – jest bardzo trudną sztuką. Niejeden blog podróżniczy już czytałem i jestem w stanie powiedzieć, że natknąłem się na przykłady – nie zawaham się powiedzieć – prawdziwie złych opisów. Ubogich językowo, pełnych błędów stylistycznych, ortograficznych, pisanych tylko zdaniami prostymi. Blog Agnieszki oceniam natomiast pod względem stylu pisania bardzo wysoko. Może jako historyk sztuki powiem, że informacji o zabytkach, jakie się tu pojawiają, jest… moim subiektywnym zdaniem, ciut ciut za mało. Niemniej jednak doceniam to, że Agnieszka pisze o nich własnymi słowami. Bo i tu przywołam mnóstwo przykładów, kiedy niektórzy autorzy na blogach lub rozmaitych portalach publikują informacje o zabytkach i robią to żywcem kopiując, nawet chyba nie przepisując – teksty z polskiej Wikipedii lub innych źródeł internetowych, nawet przez chilę się nie zastanowiwszy nad tym i często powielając ewidentne i rażące błędy merytoryczne. Oczywiście ja w czambuł nie potępiam Wikipedii, sam z niej korzystam poszukując informacji o zabytkach czy dziełach sztuki z terenu Włoch. Ale posiłkuję się włoskojęzyczną wersją tego portalu, który pod względem merytorycznym zdecydowanie przewyższa wersję polską. Jednak i w tym przypadku do znalezionych informacji należy wg mnie podchodzić krytycznie i skonfrontować zdobyte informacje z możliwie największą ilością literatury fachowej, wtedy dopiero opis nabiera profesjonalnego charakteru a nalepiej starać i na miejscu pod obiektem zanotować jak najwięcej obserwacji własnych i zawrzeć je w opisie.
Zatem reasumując, NIE bądźmy upierdliwi wobec jednostkowych przykładów słów, jakich używa Agnieszka, bo one w żadnym razie nie przynoszą ujmy ogromnej wartości merytorycznej i stylistycznej tego bloga. I na tym w komentarzach pod tym artykułem poprzestanę
http://www.italadv.blogspot.com
~Kafaler
23 października, 2015Witam,
Wpis świetny. Polecam jednak zajrzeć do słownika, czym jest “destynacja” – http://sjp.pl/destynacja
Nie zaśmiecajmy języka!
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015odpowiedź w komentarzu do słów pana Ignacego Paradoksińskiego
~Kafaler
23 października, 2015Witam,
Wpis świetny. Polecam jednak zajrzeć do słownika, czym jest “destynacja” – http://sjp.pl/destynacja
Nie zaśmiecajmy języka!
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015odpowiedź w komentarzu do słów pana Ignacego Paradoksińskiego
~Michał
23 października, 2015Witam,
To może ja troszkę krytyki. Jak można kaleczyć język polski słowami typy destynacje? Istnieje coś takiego w naszym ojczystym języku? Publikując teksty w internecie uczysz ludzi jak korzystać z języka. Wstyd
Pozdrowienia
Michał
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Tak, istnieje. I to od ponad dwustu lat. Odpowiedź w komentarzu do słów pana Ignacego Paradoksińskiego
~Michał
23 października, 2015Witam,
To może ja troszkę krytyki. Jak można kaleczyć język polski słowami typy destynacje? Istnieje coś takiego w naszym ojczystym języku? Publikując teksty w internecie uczysz ludzi jak korzystać z języka. Wstyd
Pozdrowienia
Michał
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015Tak, istnieje. I to od ponad dwustu lat. Odpowiedź w komentarzu do słów pana Ignacego Paradoksińskiego
~emil
23 października, 2015Madera bywa niebezpieczna bo było sporo przypadków “dengi” roznoszonej przez komary. Podobno przez to i tym spowodowany zmniejszony przyjazd turystów z GB i Skandynawii spadły ceny.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015o, nie słyszałam. Muszę poczytać o tym.
~emil
23 października, 2015Madera bywa niebezpieczna bo było sporo przypadków “dengi” roznoszonej przez komary. Podobno przez to i tym spowodowany zmniejszony przyjazd turystów z GB i Skandynawii spadły ceny.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015o, nie słyszałam. Muszę poczytać o tym.
~Tomasz
23 października, 2015Witam
Zimą jednak dużo czytam i robię podsumowanie podróży wiosennych, letnich oraz jesiennych. Kilka lat temu spędziłem jednak kilka miesięcy zimowych na Krecie i bardzo sobie cenię ten czas. Owszem padało czasem, ale było w miarę ciepło jak u nas w czasie pogodnej jesieni, no i przy drodze obrywamy z drzewa pomarańcze zamiast jabłek. Do tego wędrówki po drogach górskich i spojrzenia na gaje oliwne, czasem jazda terenówką. Świetne jedzenie i weseli ludzie. Wspominam również to że z góry można było dostrzec morze oraz dalekie łańcuchy górskie. Świetne położenie, najlepsze czerwone swojskie wino i suflaki 🙂
Pozdrawiam 🙂
~Tomasz
23 października, 2015Witam
Zimą jednak dużo czytam i robię podsumowanie podróży wiosennych, letnich oraz jesiennych. Kilka lat temu spędziłem jednak kilka miesięcy zimowych na Krecie i bardzo sobie cenię ten czas. Owszem padało czasem, ale było w miarę ciepło jak u nas w czasie pogodnej jesieni, no i przy drodze obrywamy z drzewa pomarańcze zamiast jabłek. Do tego wędrówki po drogach górskich i spojrzenia na gaje oliwne, czasem jazda terenówką. Świetne jedzenie i weseli ludzie. Wspominam również to że z góry można było dostrzec morze oraz dalekie łańcuchy górskie. Świetne położenie, najlepsze czerwone swojskie wino i suflaki 🙂
Pozdrawiam 🙂
~Marynia
23 października, 2015Cześć. Czytam Cię od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem Twoich podróży. Ja niedawno wróciłam z Czarnogóry i już mam ochotę zwiać do ciepełka. Muszę się pochwalić, że mam już bileciki do Hiszpanii, więc mam nadzieję, że kawałek naszej zimy dla mnie będzie gorący. Pozdrawiam.
~Marynia
23 października, 2015Cześć. Czytam Cię od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem Twoich podróży. Ja niedawno wróciłam z Czarnogóry i już mam ochotę zwiać do ciepełka. Muszę się pochwalić, że mam już bileciki do Hiszpanii, więc mam nadzieję, że kawałek naszej zimy dla mnie będzie gorący. Pozdrawiam.
~Izrael od kuchni
23 października, 2015W październiku temperatura wody w Izraelu to nadal około 25-27 st. Więcej o atrakcjach Izraela http://izraelodkuchni.blogspot.com/ lub na https://www.facebook.com/izrodkuchni/
~Izrael od kuchni
23 października, 2015W październiku temperatura wody w Izraelu to nadal około 25-27 st. Więcej o atrakcjach Izraela http://izraelodkuchni.blogspot.com/ lub na https://www.facebook.com/izrodkuchni/
~Grzesiek
15 października, 2015Przypadkiem do Ciebie trafiłem, zazdroszczę podróżowania 🙂 Właśnie też szukamy czegoś na wyjazd zimowy i rozmawialiśmy (z dziewczyną) o jarmarkach bożonarodzeniowych w Niemczech. Pokażę jej Twój wpis jako inspirację do dalszych ustaleń i może coś jeszcze wymyślimy.
Ale oprócz tych jarmarków chciałbym coś ciepłego zimą, bo jeszcze nigdy nie byłem zimą tam gdzie ciepło 🙂
Pozdrawiam i gratuluję bardzo ciekawego bloga.
~Grzesiek
15 października, 2015Przypadkiem do Ciebie trafiłem, zazdroszczę podróżowania 🙂 Właśnie też szukamy czegoś na wyjazd zimowy i rozmawialiśmy (z dziewczyną) o jarmarkach bożonarodzeniowych w Niemczech. Pokażę jej Twój wpis jako inspirację do dalszych ustaleń i może coś jeszcze wymyślimy.
Ale oprócz tych jarmarków chciałbym coś ciepłego zimą, bo jeszcze nigdy nie byłem zimą tam gdzie ciepło 🙂
Pozdrawiam i gratuluję bardzo ciekawego bloga.
~Bartek
12 października, 2015No cóż, to co dobre mija zawsze najszybciej, takie życie i nic na to nie poradzimy. Sam wraz z nadejściem lata… zasadniczo już widzę na horyzoncie jego koniec i najczęściej faktycznie szybko on następuje. Podziwiam Twoje plany podróżnicze na jesień i zimę, ja w tym okresie praktycznie nigdy nie planuję urlopów, a jeżeli nawet – to najwyżej na parę dni. Okres od października do czerwca jest dla mnie zawsze gorący, w bibliotece akademickiej wtedy największa frekwencja czytelników a i pracy dokumentacyjnej od groma. No i trzeba kiedyś mieć czas opisać podróż ostatnią do Włoch – to wymaga ogromnego nakładu czasu i pracy, sama zresztą pewnie wiesz to z doświadczenia blogerki-podróżniczki.
W zasadzie najbardziej się cieszę z nadejścia wiosny, bo wtenczas mam poczucie, że wszystko jeszcze przede mną, kiedy przychodzi lato… to jak napisalem wyżej – już wyczuwam jego koniec, który szybko następuje. Więc pozostaje życzyć Ci powodzenia w realizacji planów podróżniczych i dalszych inspirującycb opisów.
~Bartek
12 października, 2015No cóż, to co dobre mija zawsze najszybciej, takie życie i nic na to nie poradzimy. Sam wraz z nadejściem lata… zasadniczo już widzę na horyzoncie jego koniec i najczęściej faktycznie szybko on następuje. Podziwiam Twoje plany podróżnicze na jesień i zimę, ja w tym okresie praktycznie nigdy nie planuję urlopów, a jeżeli nawet – to najwyżej na parę dni. Okres od października do czerwca jest dla mnie zawsze gorący, w bibliotece akademickiej wtedy największa frekwencja czytelników a i pracy dokumentacyjnej od groma. No i trzeba kiedyś mieć czas opisać podróż ostatnią do Włoch – to wymaga ogromnego nakładu czasu i pracy, sama zresztą pewnie wiesz to z doświadczenia blogerki-podróżniczki.
W zasadzie najbardziej się cieszę z nadejścia wiosny, bo wtenczas mam poczucie, że wszystko jeszcze przede mną, kiedy przychodzi lato… to jak napisalem wyżej – już wyczuwam jego koniec, który szybko następuje. Więc pozostaje życzyć Ci powodzenia w realizacji planów podróżniczych i dalszych inspirującycb opisów.
~dariaviajera
12 października, 2015Zorzę polecam podziwiać na Lofotach! Tam, ze względu na Golfsztrom, nawet zimą nie jest tak chłodno! Widoki niezapomniane… polecam linka i wszystkie wcześniejsze posty na ten temat http://zewprzygody.blogspot.ie/search/label/Zorza%20Polarna
W razie pytań śmiało, pisałam magisterkę o turystyce na Lofotach;)
Pozdro!
~dariaviajera
12 października, 2015Zorzę polecam podziwiać na Lofotach! Tam, ze względu na Golfsztrom, nawet zimą nie jest tak chłodno! Widoki niezapomniane… polecam linka i wszystkie wcześniejsze posty na ten temat http://zewprzygody.blogspot.ie/search/label/Zorza%20Polarna
W razie pytań śmiało, pisałam magisterkę o turystyce na Lofotach;)
Pozdro!
~Gadulec
12 października, 2015Ja na pewno wybiorę się na narty, bo zeszły sezon mnie ominął (pół roku w Azji ma swoje plusy i minusy ;)). Pewnie na Jarmark też się wybiorę. I może jeszcze gdzieś na przedłużony weekend? Myślałam o Danii (przyjaciółka zaczęła tam studia) ale zorza też kusi. Chociaż w Norwegii zimno było nawet w lipcu, nie chcę wiedzieć jak jest teraz…
~Gadulec
12 października, 2015Ja na pewno wybiorę się na narty, bo zeszły sezon mnie ominął (pół roku w Azji ma swoje plusy i minusy ;)). Pewnie na Jarmark też się wybiorę. I może jeszcze gdzieś na przedłużony weekend? Myślałam o Danii (przyjaciółka zaczęła tam studia) ale zorza też kusi. Chociaż w Norwegii zimno było nawet w lipcu, nie chcę wiedzieć jak jest teraz…
~Ania
12 października, 2015Z chęcią przeczytałabym rozwinięcie punktu piątego 🙂 Jakie jarmarki zrobiły na Tobie największe wrażenie? Czy mogłabyś polecić jakieś konkretne na wypad na weekend? Niemcy, Czechy, Francja czy Polska? Pozdrawiam!
~geos
23 października, 2015Zapomnij te kraje i jedź do Portugalii. Najlepiej Lizbony.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015o tak, uwielbiam Portugalię!
~sandra
23 października, 2015każdy robi to co lubi.
I nikomu nic do tego.
Ja też nie zamierzam oceniać.
Jeśli się nie obrazisz – proponuję nabrać dystansu do tego co widzisz wokół siebie.
Zacznij trochę kontemplować swoje podróże a zwłaszcza wspomnienia.
Oglądasz piękne miejsca.
Twoje życie jak widać jest pełne pasji.
Pięknie piszesz i robisz świetne zdjęcia.
I jak widzę warto do Ciebie zaglądać 🙂
Ja miałam to samo, wiecznie gdzieś gnałam, wiecznie w podróży aż kiedyś pomyślałam, że warto to co przeżyłam i widziałam właśnie zacząć kontemplować.
Przestałam nałogowo gnać przed siebie.
Dotarło do mnie, że nie będę wszędzie, nie zobaczę wszystkich pięknych miejsc.
🙂
Pozdrawiam
a przy okazji, gdy podróżuję korzystam ze świetnej przeglądarko-wyszukiwarki tanich noclegów (ponad 5 milionów w 220 krajach świata, w tym prawie 13 tys w Polsce
http://www.cowartozobaczyc.pl/tani-hotel-gigantyczna-porownywarka-wyszukiwarka-hoteli-polska-swiat/
~Ania
12 października, 2015Z chęcią przeczytałabym rozwinięcie punktu piątego 🙂 Jakie jarmarki zrobiły na Tobie największe wrażenie? Czy mogłabyś polecić jakieś konkretne na wypad na weekend? Niemcy, Czechy, Francja czy Polska? Pozdrawiam!
~geos
23 października, 2015Zapomnij te kraje i jedź do Portugalii. Najlepiej Lizbony.
Agnieszka Ptaszyńska
24 października, 2015o tak, uwielbiam Portugalię!
~sandra
23 października, 2015każdy robi to co lubi.
I nikomu nic do tego.
Ja też nie zamierzam oceniać.
Jeśli się nie obrazisz – proponuję nabrać dystansu do tego co widzisz wokół siebie.
Zacznij trochę kontemplować swoje podróże a zwłaszcza wspomnienia.
Oglądasz piękne miejsca.
Twoje życie jak widać jest pełne pasji.
Pięknie piszesz i robisz świetne zdjęcia.
I jak widzę warto do Ciebie zaglądać 🙂
Ja miałam to samo, wiecznie gdzieś gnałam, wiecznie w podróży aż kiedyś pomyślałam, że warto to co przeżyłam i widziałam właśnie zacząć kontemplować.
Przestałam nałogowo gnać przed siebie.
Dotarło do mnie, że nie będę wszędzie, nie zobaczę wszystkich pięknych miejsc.
🙂
Pozdrawiam
a przy okazji, gdy podróżuję korzystam ze świetnej przeglądarko-wyszukiwarki tanich noclegów (ponad 5 milionów w 220 krajach świata, w tym prawie 13 tys w Polsce
http://www.cowartozobaczyc.pl/tani-hotel-gigantyczna-porownywarka-wyszukiwarka-hoteli-polska-swiat/