W artykule:
–> największe atrakcje Palermo, wraz z umieszczonym na UNESCO Monreale
–> kontrast między przepięknym miastem, a jego zaniedbaniem przez lokalne władze
–> street art i kultura alternatywna w stolicy Sycylii
Chodzimy ciemnymi ulicami Palermo. Gdzieniegdzie nieproszony mężczyzna proponuje nam odprowadzenie pod mieszkanie, popilnowanie samochodu czy przyniesienie biletu parkingowego. Chcemy tylko, by dał nam spokój. Domy są poniszczone, na ścianach pamiętających II wojnę światową umieszczone zostały wątpliwej jakości, często wulgarne, graffiti. Czerwone światła jakby nie mają znaczenia, pasy ruchu zostały namalowane „sztuka dla sztuki”, a przechodząc przez targ automatycznie chwytam kurczowo torebkę. Śmierdzi, jest głośno, nieestetycznie.
Takie zaniedbane miasto mnie pociąga. Czuć w nim zgiełk inności, wątek niebezpieczeństwa. Jednocześnie pluję sobie w twarz, bo wiem, że to co dla mnie jest kuszącą egzotyką, dla ludzi mieszkających tu na co dzień jest przekleństwem. Stolica Sycylii jest jednocześnie jednym z najgorzej zarządzanych miast wyspy. Po drogach walają się śmieci, są problemy z kontrolowaną przez mafię wodą, pieniądze na odnowę zabytkowych kamienic są defraudowane, podobnie jak wsparcie dla młodych na kupno nowych mieszkań, a grupa nastoletnich chłopców chodzi po parkingu publicznym po prostu go zawłaszczając, tak by nasze pieniądze za postój nigdy nie trafiły do miasta.
Gdybym mieszkała w Palermo z pewnością nienawidziłabym go. Z turystycznego punktu widzenia zachwyca mnie jednak równie mocno, jak Bangkok czy Stambuł. Wszak jest to miasto przepiękne! Kolejne kamienie to ślady wielkich cywilizacji sprzed stuleci. Kultura młodych jest moim zdaniem najlepsza na wyspie (katańczycy się nie zgodzą). Są tu słynne targi i fajne współczesne inicjatywy kulturowe. Są też bary, które jeszcze pachną sycylijską inteligencją lat sześćdziesiątych.
Czy warto jechać do Palermo? Bez dwóch zdań! Miasto nie spodoba się tym, którzy w odwiedzanych miejscach szukają przede wszystkim wrażeń estetycznych, ale zachwyci poszukiwaczy autentyczności. Bo żadne inne miejsce Sycylii tak nie migocze. Żadne inne nie ma w sobie takiego życia, takiej energii. W żadnym nie dzieje się aż tyle.
Przygotowałam wam ściągawkę atrakcji Palermo. Nie są to jedynie zabytki, które warto zobaczyć, choć jest ich tu co niemiara. Stolica Sycylii to przede wszystkim żywe miasto. Zapraszam do poczytania o tym, co warto zwiedzić w Palermo.
1. Życie ulicy
Najważniejsze w Palermo jest po prostu to, co się dzieje na ulicy. Wyjdźcie z hotelu, przespacerujcie się głównymi ulicami miasta – via Roma i Corso Vittorio Emanuele. Idźcie do portu, kupcie coś do zjedzenia od sprzedawcy przekąsek. W międzyczasie przeklnijcie, jak w tym mieście jest głośno. Ile jeździ tu samochodów i ile osób się o was odbija na chodniku. Poczujcie klimat, by móc zrozumieć więcej!
Palermo należy do 10 z największych atrakcji Sycylii. Zobacz pozostałe 9. Klik!
2. Katakumby w konwencie kapucynów
Z miejsc typowo turystycznych nie mam wątpliwości, co jest numerem jeden – zdecydowanie to katakumby w Convento dei Cappucini. W podziemiach klasztoru zostało pochowanych ponad 8000 osób, których szczątki dziś są wystawione na widok publiczny. Zobaczymy tak czaszki i kości, jak i niemal doskonale zabalsamowane ciała. Miejsce przytłacza, wielu uważa, że nie powinno być udostępnione do zwiedzania. Opinię wyróbcie sobie sami. Pamiętajcie tylko, że oglądacie szczątki prawdziwych osób.
Pozwól, że Ci przerwę, bo może jedziesz też do Trapani i na zachodnią Sycylię?
Napisałam przewodnik po tym wspaniałym sycylijskim regionie. W ciągu pięciu lat sprzedaży został bestsellerem i zebrał opinie najdokładniejszej publikacji po zachodniej części wyspy. Nie tylko po polsku!
Obecnie, z powodu epidemii COVID-19, jego papierowe wznowienie zostało wstrzymane, ale nowa uaktualniona wersja jest już do kupienia w wersji e-booka. Z powodu swojej surowej formy w specjalnej cenie!
Cały zysk ze sprzedaży będzie przeznaczony na druk przewodnika.
3. Cappella Palatina w Palazzo dei Normanni
Drugą atrakcją turystyczną, którą trzeba zwiedzić będąc w Palermo, jest znajdująca się w Pałacu Normanów kaplica, która wraz z katedrą w Monreale znalazła się w 2015 roku na liście dziedzictwa UNESCO. Kaplicę wyróżniają znakomite mozaiki stylu normandzkiego, z którego słynie ta część wyspy. Gdy wejdziecie do niej, znajdziecie się w małym raju, którego – zapewniam – nie znajdziecie w żadnym innym zakątku świata. Być w Palermo i nie odwiedzić Capelli Palatiny, to tak jak być w Paryżu i nie odwiedzić Sainte-Chapelle.
4. Wesoła Katedra
Niedaleko od Palazzo dei Normanni znajduje się najważniejsza świątynia miasta. Jest budynkiem co najmniej kontrowersyjnym – znawcy architektury wprost nazwą ją architektonicznym potworkiem. Każda część katedry pochodzi z innego okresu, gotyk przeplata się z barokiem i stylem normandzkim. Przepływ czasu jednak zrobił swoje i mogę się założyć, że większość z nas uzna bryłę katedry za przepiękną. Monumentalna, bogato zdobiona, jest najważniejszym budynkiem okresu normandzkiego w mieście. Koniecznie wejdźcie na jej dach i spójrzcie na Palermo z góry.
5. Street Art i kultura alternatywna
Chcę wrócić do życia codziennego. Spacerując po zaułkach Palermo trudno nie dojść do wniosku, że w tak źle zarządzanym mieście musi się narodzić świetna kultura alternatywna. Sztuka ulicy dostępna jest tu w wielu miejscach, a jej fanom przede wszystkim polecam dzielnicę Kalsa i Borgo Vecchio. Ale oczywiście nie tylko. Zaglądajcie w opuszczone podwórka, spacerujcie dookoła studenckich okolic. Znajdziecie niesamowitą ilość dzieł ulicy, obok której trudno przejść nieporuszonym.
6. Muzeum i teatr marionetek
W Palermo w muzeum byłam tylko jednym i nie żałuję. Tradycja teatrów marionetkowych na Sycylii została doceniona przez UNESCO, jako światowe dziedzictwo i jednym z miejsc, gdzie możemy się o niej uczyć jest Museo delle Marionette w Palermo. Muzeum nie jest duże, ale ciekawe i różnorodne. Dodatkowo koniecznie wybierzcie się w mieście do teatru marionetek. Po godzinnym spektaklu w języku starosycylijskim aktorzy pozwolą wam potrzymać lalki nauczą, jak się z nimi obchodzić.
7. Kościoły na Piazza Bellini
Najciekawszym pod względem turystycznym placykiem w Palermo jest dla mnie urokliwa Piazza Bellini, znajdująca się zaraz przy słynnym skrzyżowaniu głównych ulic miasta – Quattro Canti. Na placu znajdują się aż trzy kościoły, z których dwa należą do najbardziej oryginalnych w Europie. San Cataldo przypomina raczej element arabskiej medyny niż ultrakatolickiego miasta, a La Martorana, to jeden z najlepiej zachowanych gotyckich budynków Palermo. Trudno na plac nie trafić i naprawdę – nie warto starać się go omijać.
8. Targi miejskie
Jak trzy lata temu po raz pierwszy wybierałam się do Palermo, miałam limit 10 euro dziennie na wydatki. Nie w głowie mi były płatne kościoły i muzea. Idealnym rozwiązaniem okazały się wtedy kolorowe, pełne życia targi miasta. Najsłynniejsze to Ballaro, Vuucciria i Capo. Są kolejnym miejscem, w którym arabska historia Palermo jest bardziej niż oczywista. Kupcie na nich wina i sery, bierzcie owoce garściami, a jak zgłodniejecie, skorzystajcie z dobrodziejstw modnego i słynego już palermiańskiego street foodu.
9. Impreza w dzielnicy Kalsa
Są dwa miasta, w których bawię się najlepiej na świecie. Oba są we Włoszech. Jest to studencka Bolonia i alternatywne Palermo. A bawię tu się zawsze w Kalsa. W weekendy wieczorami przez główne zaniedbane place dzielnicy nie da się przejść. DJ stoi na środku placu, obok sprzedawcy jedzenia ulicznego (street food) i setki pijących piwo i drinki młodych, którzy żywo rozmawiają o wszystkim i o niczym. Czasem się wejdzie do klubu potańczyć, ale główna impreza jest właśnie na placu. Tym samym, który następnego dnia rano przeraża wizją opuszczonego miasta.
Książki o Palermo i okolicach
Jeśli tak jak ja lubisz czytać książki o odwiedzanych miejscach, to koniecznie zaopatrz się w te pozycje. Wszystkie są dostępne w mojej księgarni blogowej Duży pokój. Będzie mi miło, jeśli to właśnie w niej zrobisz zakupy. Dzięki temu w fajny sposób podziękujesz mi za informacje z bloga.
- P. Robb – Sycylijski mrok; reportaż o sycylijskiej mafii. Już jego pierwsze strony traktują o Palermo, które z mafią łączy niechlubna historia i – niestety – ciągle teraźniejszość.
- J. Olkiewicz – Sycylia w kalejdoskopie historii i legendy; eseje o historii i mitologii wyspy, w tym kilka rozdziałów o tej chlubnej historii Palermo. Bardzo obrazowo i przyjemnie napisane
- J. Mikołajewski i P. Smoleński – Czerwony śnieg na Etnie; od esejów o literaturze po reportaże o imigrantach i władzy. Mikołajewski i Smoleński zajęli się wszystkim, co ich jara. Nowość z 2021 roku.
- A także dużo więcej książek o całej Sycylii, które znajdziecie tutaj
10.Katedra w Monreale
Administracyjnie Monreale nie należy do Palermo. Jest to małe miasteczko położone na wzgórzu nad stolicą. Jednak są tak blisko siebie i kulturowo tak ze sobą związane, że trudno mi o nich mówić osobno. Trudno odwiedzić Monreale bez odwiedzenia Palermo i mam nadzieję, że nie przyjdzie wam do głowy być w Palermo i nie odwiedzić Monreale. Bo jeśli podobały wam się normandzkie mozaiki w Capella Palatina, to zwiedzanie katedry w Monreale zwali was z nóg. To jest bez dwóch zdań jedno z najwspanialszych wnętrz na kontynencie europejskim. Podkreślcie Monreale 3 razy nie tylko przy wycieczce do Palermo. Podkreślcie je przy wycieczce na Sycylię, a może nawet do Włoch!
11. Kawa i ciacho w barze
Ostatnie dwa punkty będą kulinarne, choć zupełnie inne. Trudno mi odwiedzić miasto, bez zahaczenia o jego kawiarnie, a raczej, w przypadku Włoch, bary. W Palermo znajdziemy bary naprawdę imponujących rozmiarów, gdzie oprócz kasy z jednej strony będzie stoisko z papierosami i gazetami, jedna lada z alkoholem i kawą, a druga lada ze słodyczami. Niektórzy klienci wpadają tu tylko na chwilę na kawę lub kieliszek amaro, ale inni siadają z kieliszkiem wina przy stoliku i godzinami czytają gazetę. Wiele barów ma intrygujące, artystyczno-inteligenckie, tradycje i można się w nich poczuć, jak w Paryżu. Koniecznie spróbujcie słodyczy w Palermo! Przysmakiem są marcepanowe owoce – frutta di martorana.
12. Kolacja na świeżym powietrzu
I wreszcie zakończmy te dwa dni w Palermo (bo dzień to na pewno za mało!) kolacją na jednym z urokliwych placyków, ze stoliczkiem z widokiem na piękny kościół. Nie wskażę konkretnego miejsca, bo jest ich aż zbyt wiele. Podpowiem za to co zjeść: palermiańską pizzę lub makaron z sardynkami (pasta con la sarde) na kolację. Wcześniej na przekąskę panelle (bułkę z placuszkami z ciecierzycy). W Palermo znajdują się tak stoiska z potrawami za euro, jak i najlepsze restauracje Michelina. Nie ma możliwości, by wasze gusta zostały niezaspokojone.
Być może zainteresuje Cię też:
→ Sycylia samochodem. Wakacje dookoła wyspy.
–>A na blogu Fotopodróże tekst o Wyspach Liparyjskich. Jednej z niewielu częsci Sycylii, której jeszcze nie odkryłam.
P.S. Coś nie wyszły zdjęcia tego dnia. Jak widzicie pada, ciemno, nieprzyjemnie. Ale miasto się broni. Zapewniam!
Jedziesz na Sycylię? Trafiłeś w dobre miejsce. To najlepiej poznany przeze mnie zakątek świata. Na blogu znajdziesz kilkadziesiąt tekstów o tej wyspie. Szukaj ich tutaj. A jeśli podobał Ci się tekst, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Tam jeszcze więcej zdjęć, inspiracji i historii na żywo.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
zdjęcia kraków
17 kwietnia, 2021mega, bardzo mi sie podoba
Andrzej
6 marca, 2018Jestem w Palermo , super mieszkamy w centrum miasta na ulicy Via Napoli , miasto piękne, nie wiedziałem dużo brudu, we Wrocławiu w pewnych dielnicach tez syf jest.A tak jestem zachwycony Sycylia, dzięki za rady w zwiedzaniu.
Andrzej
6 marca, 2018Jestem w Palermo , super mieszkamy w centrum miasta na ulicy Via Napoli , miasto piękne, nie wiedziałem dużo brudu, we Wrocławiu w pewnych dielnicach tez syf jest.A tak jestem zachwycony Sycylia, dzięki za rady w zwiedzaniu.
Agnieszka Ptaszynska
13 marca, 2018proszę pięknie 🙂
~Bartek
9 grudnia, 2017Syf, kiła i mogiła, czyli uroki Palermo po mojemu
Piszę z Palermo. Wybrałem się tutaj bezpośrednim lotem z Wrocławia 4 grudnia na tygodniowy pobyt. Dziś jest szósty dzień. Głowę mam tak wypełnioną, że właściwie nie wiem, od czego zacząć… Chyba od ulicy, bo to życie uliczne jest kwintesencją tego miejsca. W Palermo ani się nie zakochałem, ani go nie znienawidziłem. Ale cieszę się, że tu jestem, choć tydzień… to za długo, szczególnie o tej porze roku, kiedy pogoda jest tu kapryśna i jednego dnia w słońcu na przepięknej plaży Mondello termometr pokazuje 23 stopnie, a nazajutrz niebo szczelnie przysłaniają chmury i pada nieustannie. Stąd nagła potrzeba pisemnego podzielenia się z wami moim subiektywnym spojrzeniem.
Wróćmy do zapachów, smaków i widoków ulicy, a dodam, że mieszkam w fajnym apartamencie przy Via Porta Santa Agata, w zabytkowej, kilkusetletniej kamienicy, w samym sercu największego ulicznego targowiska-dzielnicy – Ballaro. Nie jest to bazar, jaki znacie z miast Polski czy nawet Europy. Tutaj handluje się wszędzie: na ulicach, chodnikach, ławkach, skwerach, trawnikach (tych akurat jest niewiele). Wokół panuje gigantyczny bałagan, śmieci walają się po ulicach, a wśród nich prezerwatywy, resztki jedzenia, połamane meble, właściwie to wszystko. Zwierzęta, głównie koty, mewy i szczury, mają tu ogromną restaurację. W powietrzu unosi się zapach ryb, owoców morza, powszechnego street foodu zmieszanego z potem i smrodem mieszkających tu osób, które z higieną często mają na bakier. Jest bardzo wielu imigrantów z Afryki, spośród których niektórzy prowadzą sklepiki czy chociażby zakłady fryzjerskie, a inni snują się bez celu dniami i nocami (szczególnie po zmierzchu można poczuć się niebezpiecznie). Oczywiście zakupy robią to zarówno mieszkańcy dzielnicy, turyści (których jest tu teraz bardzo niewielu – pewnie ze względu na porę roku), jak i będący kontrastem Włosi z bogatszych dzielnic (co widać na pierwszy rzut oka po ubiorze i aparycji zadbanych mężczyzn i kobiet).
We Włoszech jestem po raz trzeci, po dwutygodniowym pobycie w Toskanii i tygodniu spędzonym w rejonie Wenecji. I takiego jedzenia jak w Palermo, nie smakowałem w żadnej innej części buta. Dla smakoszy owoców morza to istny raj. W Ballaro na ulicy za grosze kupicie: schowane w muszlach vongole, obłędne ostrygi, które na świat zewnętrzny zamknięte są tak silnie, że bez specjalnego noża ich muszli otworzyć nie sposób. Uliczne kramy wypełniają nieporównywalne z jedzonymi nigdzie indziej krewetki różnych gatunków, wędzone śledzie sprzedawane z wnętrznościami wypełnionymi ikrą i mleczem (tak, tak, to worek pełen spermy), ryby mieczniki, ośmiornice, kalmary, mątwy i tak bym mógł chyba bez końca… Koniecznie spróbujcie tutejszych serów, z których szczególnie polecam te z dodatkiem pistacji. Uliczne jedzenie, czyli popularny tu street food, to odrębny rozdział. Nie podzielam bezkrytycznych zachwytów wielu podróżników nad daniami z podrobów, jak chociażby słynnych tutaj bułek ze śledzioną czy fragmentami ścięgien. Próbowałem. Rozumiem jednakowoż, że dla rdzennych mieszkańców Palermo to smaki tak naturalne, jak dla nas gołąbki. Dlatego nie dziwią mnie kolejki przy prowizorycznych kramach stojących na co drugim rogu. Parzonych karczochów warto spróbować, by wyrobić sobie własną opinię. W moim rankingu ulicznych warzyw na łeb na szyję biją je… patate, czyli podawane prosto z gara gotowane ziemniaki, których obłędny smak to jedno z większych zaskoczeń. Zresztą ziemniaki podawane są tutaj na wiele sposobów, chociażby na… pizzy. Spróbować trzeba pieczonych na ulicy kasztanów, grillowanej papryki, bakłażana i cukinii. Desery to obowiązek, bo takich smakołyków nie ma nigdzie indziej. Palermiańscy cukiernicy to prawdziwi mistrzowie, co potwierdza także wybredne podniebienie mojej żony, a ono w tej kwestii się nie myli. I na koniec części kulinarnej to, od czego powinienem zacząć, czyli śniadanie. Lokalny przysmak to faszerowane ryżem z mięsem ragu, mozarellą czy warzywami mączne kulki w panierce, smażone na głębokim oleju. Jest też ogromny wybór delikatnie ozdobionych z wierzchu plastrem mięsa czy pomidorkiem bułeczek, które po chwyceniu w dłoń zaskakują ciężarem, bo okazuje się, że wnętrze jest wypełnione pyszną wariacją mięs, serów i warzyw. Tak, Palermo to jedna wielka restauracja, dlatego na miejscu pierwszym stawiam kulinaria.
Skoro jesteśmy przy zmysłach, to czas na słuch, bo hałas jest tu niemiłosierny, głównie ze względu na samochodowe klaksony bez których tutejsi kierowcy czuli by się chyba jak my bez sprzęgła czy pedału gazu. Trąbią wszyscy na wszystkich, na drodze zasadą… jest brak zasad. Ruchem drogowym rządzi prawo dżungli. Pieszy na ulicy (czy nawet chodniku!) praw nie ma żadnych, ledwo widoczne pasy to w praktyce fikcja. Kierowcy skuterów są panami świata. Kiedy ktoś maszeruje sobie poboczem ulicy pozbawionej chodników, a z naprzeciwka jedzie sznur aut i do tego jeszcze zgraja skuterów, skutecznym sposobem na pozbycie się pieszego jest na przykład najechanie mu na but. Tego doświadczyłem na własnej skórze, kiedy odwracając się gwałtownie zastałem uradowanego od ucha do ucha Sycylijczyka w średnim wieku na skuterku. Dlatego między innymi samochód z wypożyczalni większą cześć pobytu stoi zaparkowany na ulicy. Przejażdżka po mieście to jak rosyjska ruletka, krew w żyłach płynie szybciej, a adrenalinę czuć w takim stężeniu, jakby ktoś zaaplikował ją strzykawką. Większa część samochodów jest uszkodzona. Porysowanym i powgniatanym lakierem nikt się tu nie przejmuje, szurające po ziemi błotniki i wiszące lusterka to chleb powszedni. Lakiernik zajęcia nie ma, bo jego praca w Palermo pozbawiona jest sensu.
Najbezpieczniej więc spacerować, chociaż… uważać trzeba także, patrząc pod nogi krok za krokiem. Wiekowe uliczki i chodniki wyłożone są w większości marmurem i granitem, na który zewsząd wylewane są pomyje, wyrzucane resztki warzyw, owoców morza, ryb, pełno jest odchodów… Przed zamknięciem kramu sprzedawca myje stoisko dużą ilością wody. Ulice są miejscami śliskie jak lodowisko. Uratować przed upadkiem, szczególnie osoby wierzące, mogą już chyba tylko zaglądający z tysięcy kapliczek święci: ojciec Pio, Madonna w wielu wcieleniach, święta Agata czy chociażby Franiciszek. Kapliczki są na każdej bez wyjątku ulicy, w postaci przystrojonych kwiatami figur, obrazów, płaskorzeźb. Kapliczki, czy wręcz niewielkie ołtarzyki są także w barach, restauracjach i sklepach spożywczych, gdzie najczęściej zdjęciom ojca Pio czy Jana Pawła II towarzyszy portret dziadka czy pradziadka właściciela rzeczonego sklepu, tudzież restauracji.
Zachłyśnięty codziennym życiem ulicy słowem nie wspomniałem o zabytkach, a budowle współczesne stanowią tu mniejszość. Co drugi kościół jest na liście UNESCO, podobnie jak wiele unikatowych budowli świeckich. Niestety, stan tych obiektów woła o pomstę do nieba. Wiele gotyckich budowli stoi tylko dla tego, że zarówno z zewnątrz, jak i od środka, przed runięciem chroni je plątanina stalowych kotew i podpór. Jedyne wyjaśnienie takiego stanu rzeczy to panująca tu bieda. Czy to wina Cosa Nostry, która mimo rządów nieprzychylnego mafii burmistrza wciąż kontroluje miasto? Tego nie wiem. Wiem za to, że Palermo jest jedyne w swoim rodzaju i nie da się go porównać do żadnego znanego mi miasta w Europie. Bo palermiański syf, kiła i mogiła – paradoksalnie – ma w sobie coś pięknego i chwytającego za serce.
PS
Na śmierć – nomem omen – zapomniałem o katakumbach Kapucynów. Tysiące zabalsamowanych ciał, w butach i ubraniach, wiszących wzdłuż korytarza w pionie, jak i leżących w odsłoniętych kryptach. Na wyciągnięcie ręki. Ten widok zostanie chyba na zawsze. Pozycja obowiązkowa.
~Bartek
9 grudnia, 2017Syf, kiła i mogiła, czyli uroki Palermo po mojemu
Piszę z Palermo. Wybrałem się tutaj bezpośrednim lotem z Wrocławia 4 grudnia na tygodniowy pobyt. Dziś jest szósty dzień. Głowę mam tak wypełnioną, że właściwie nie wiem, od czego zacząć… Chyba od ulicy, bo to życie uliczne jest kwintesencją tego miejsca. W Palermo ani się nie zakochałem, ani go nie znienawidziłem. Ale cieszę się, że tu jestem, choć tydzień… to za długo, szczególnie o tej porze roku, kiedy pogoda jest tu kapryśna i jednego dnia w słońcu na przepięknej plaży Mondello termometr pokazuje 23 stopnie, a nazajutrz niebo szczelnie przysłaniają chmury i pada nieustannie. Stąd nagła potrzeba pisemnego podzielenia się z wami moim subiektywnym spojrzeniem.
Wróćmy do zapachów, smaków i widoków ulicy, a dodam, że mieszkam w fajnym apartamencie przy Via Porta Santa Agata, w zabytkowej, kilkusetletniej kamienicy, w samym sercu największego ulicznego targowiska-dzielnicy – Ballaro. Nie jest to bazar, jaki znacie z miast Polski czy nawet Europy. Tutaj handluje się wszędzie: na ulicach, chodnikach, ławkach, skwerach, trawnikach (tych akurat jest niewiele). Wokół panuje gigantyczny bałagan, śmieci walają się po ulicach, a wśród nich prezerwatywy, resztki jedzenia, połamane meble, właściwie to wszystko. Zwierzęta, głównie koty, mewy i szczury, mają tu ogromną restaurację. W powietrzu unosi się zapach ryb, owoców morza, powszechnego street foodu zmieszanego z potem i smrodem mieszkających tu osób, które z higieną często mają na bakier. Jest bardzo wielu imigrantów z Afryki, spośród których niektórzy prowadzą sklepiki czy chociażby zakłady fryzjerskie, a inni snują się bez celu dniami i nocami (szczególnie po zmierzchu można poczuć się niebezpiecznie). Oczywiście zakupy robią to zarówno mieszkańcy dzielnicy, turyści (których jest tu teraz bardzo niewielu – pewnie ze względu na porę roku), jak i będący kontrastem Włosi z bogatszych dzielnic (co widać na pierwszy rzut oka po ubiorze i aparycji zadbanych mężczyzn i kobiet).
We Włoszech jestem po raz trzeci, po dwutygodniowym pobycie w Toskanii i tygodniu spędzonym w rejonie Wenecji. I takiego jedzenia jak w Palermo, nie smakowałem w żadnej innej części buta. Dla smakoszy owoców morza to istny raj. W Ballaro na ulicy za grosze kupicie: schowane w muszlach vongole, obłędne ostrygi, które na świat zewnętrzny zamknięte są tak silnie, że bez specjalnego noża ich muszli otworzyć nie sposób. Uliczne kramy wypełniają nieporównywalne z jedzonymi nigdzie indziej krewetki różnych gatunków, wędzone śledzie sprzedawane z wnętrznościami wypełnionymi ikrą i mleczem (tak, tak, to worek pełen spermy), ryby mieczniki, ośmiornice, kalmary, mątwy i tak bym mógł chyba bez końca… Koniecznie spróbujcie tutejszych serów, z których szczególnie polecam te z dodatkiem pistacji. Uliczne jedzenie, czyli popularny tu street food, to odrębny rozdział. Nie podzielam bezkrytycznych zachwytów wielu podróżników nad daniami z podrobów, jak chociażby słynnych tutaj bułek ze śledzioną czy fragmentami ścięgien. Próbowałem. Rozumiem jednakowoż, że dla rdzennych mieszkańców Palermo to smaki tak naturalne, jak dla nas gołąbki. Dlatego nie dziwią mnie kolejki przy prowizorycznych kramach stojących na co drugim rogu. Parzonych karczochów warto spróbować, by wyrobić sobie własną opinię. W moim rankingu ulicznych warzyw na łeb na szyję biją je… patate, czyli podawane prosto z gara gotowane ziemniaki, których obłędny smak to jedno z większych zaskoczeń. Zresztą ziemniaki podawane są tutaj na wiele sposobów, chociażby na… pizzy. Spróbować trzeba pieczonych na ulicy kasztanów, grillowanej papryki, bakłażana i cukinii. Desery to obowiązek, bo takich smakołyków nie ma nigdzie indziej. Palermiańscy cukiernicy to prawdziwi mistrzowie, co potwierdza także wybredne podniebienie mojej żony, a ono w tej kwestii się nie myli. I na koniec części kulinarnej to, od czego powinienem zacząć, czyli śniadanie. Lokalny przysmak to faszerowane ryżem z mięsem ragu, mozarellą czy warzywami mączne kulki w panierce, smażone na głębokim oleju. Jest też ogromny wybór delikatnie ozdobionych z wierzchu plastrem mięsa czy pomidorkiem bułeczek, które po chwyceniu w dłoń zaskakują ciężarem, bo okazuje się, że wnętrze jest wypełnione pyszną wariacją mięs, serów i warzyw. Tak, Palermo to jedna wielka restauracja, dlatego na miejscu pierwszym stawiam kulinaria.
Skoro jesteśmy przy zmysłach, to czas na słuch, bo hałas jest tu niemiłosierny, głównie ze względu na samochodowe klaksony bez których tutejsi kierowcy czuli by się chyba jak my bez sprzęgła czy pedału gazu. Trąbią wszyscy na wszystkich, na drodze zasadą… jest brak zasad. Ruchem drogowym rządzi prawo dżungli. Pieszy na ulicy (czy nawet chodniku!) praw nie ma żadnych, ledwo widoczne pasy to w praktyce fikcja. Kierowcy skuterów są panami świata. Kiedy ktoś maszeruje sobie poboczem ulicy pozbawionej chodników, a z naprzeciwka jedzie sznur aut i do tego jeszcze zgraja skuterów, skutecznym sposobem na pozbycie się pieszego jest na przykład najechanie mu na but. Tego doświadczyłem na własnej skórze, kiedy odwracając się gwałtownie zastałem uradowanego od ucha do ucha Sycylijczyka w średnim wieku na skuterku. Dlatego między innymi samochód z wypożyczalni większą cześć pobytu stoi zaparkowany na ulicy. Przejażdżka po mieście to jak rosyjska ruletka, krew w żyłach płynie szybciej, a adrenalinę czuć w takim stężeniu, jakby ktoś zaaplikował ją strzykawką. Większa część samochodów jest uszkodzona. Porysowanym i powgniatanym lakierem nikt się tu nie przejmuje, szurające po ziemi błotniki i wiszące lusterka to chleb powszedni. Lakiernik zajęcia nie ma, bo jego praca w Palermo pozbawiona jest sensu.
Najbezpieczniej więc spacerować, chociaż… uważać trzeba także, patrząc pod nogi krok za krokiem. Wiekowe uliczki i chodniki wyłożone są w większości marmurem i granitem, na który zewsząd wylewane są pomyje, wyrzucane resztki warzyw, owoców morza, ryb, pełno jest odchodów… Przed zamknięciem kramu sprzedawca myje stoisko dużą ilością wody. Ulice są miejscami śliskie jak lodowisko. Uratować przed upadkiem, szczególnie osoby wierzące, mogą już chyba tylko zaglądający z tysięcy kapliczek święci: ojciec Pio, Madonna w wielu wcieleniach, święta Agata czy chociażby Franiciszek. Kapliczki są na każdej bez wyjątku ulicy, w postaci przystrojonych kwiatami figur, obrazów, płaskorzeźb. Kapliczki, czy wręcz niewielkie ołtarzyki są także w barach, restauracjach i sklepach spożywczych, gdzie najczęściej zdjęciom ojca Pio czy Jana Pawła II towarzyszy portret dziadka czy pradziadka właściciela rzeczonego sklepu, tudzież restauracji.
Zachłyśnięty codziennym życiem ulicy słowem nie wspomniałem o zabytkach, a budowle współczesne stanowią tu mniejszość. Co drugi kościół jest na liście UNESCO, podobnie jak wiele unikatowych budowli świeckich. Niestety, stan tych obiektów woła o pomstę do nieba. Wiele gotyckich budowli stoi tylko dla tego, że zarówno z zewnątrz, jak i od środka, przed runięciem chroni je plątanina stalowych kotew i podpór. Jedyne wyjaśnienie takiego stanu rzeczy to panująca tu bieda. Czy to wina Cosa Nostry, która mimo rządów nieprzychylnego mafii burmistrza wciąż kontroluje miasto? Tego nie wiem. Wiem za to, że Palermo jest jedyne w swoim rodzaju i nie da się go porównać do żadnego znanego mi miasta w Europie. Bo palermiański syf, kiła i mogiła – paradoksalnie – ma w sobie coś pięknego i chwytającego za serce.
PS
Na śmierć – nomem omen – zapomniałem o katakumbach Kapucynów. Tysiące zabalsamowanych ciał, w butach i ubraniach, wiszących wzdłuż korytarza w pionie, jak i leżących w odsłoniętych kryptach. Na wyciągnięcie ręki. Ten widok zostanie chyba na zawsze. Pozycja obowiązkowa.
~laurit
30 stycznia, 2017piękne zdjęcia!!
przekonały mnie, żeby zostać w Palermo dwa dni, a nie jeden, jak początkowo planowałam 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
1 lutego, 2017super! Miłego pobytu 🙂
~laurit
30 stycznia, 2017piękne zdjęcia!!
przekonały mnie, żeby zostać w Palermo dwa dni, a nie jeden, jak początkowo planowałam 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
1 lutego, 2017super! Miłego pobytu 🙂
~Połącz Kropki
23 września, 2016trzy punkty koniecznie odwiedzę będąc na Sycylii już niedługo:) przydatny wpis!
~Połącz Kropki
23 września, 2016trzy punkty koniecznie odwiedzę będąc na Sycylii już niedługo:) przydatny wpis!
~WerS
29 sierpnia, 2016Cześć, zastanawiam się ile dni poświęcić na Palermo podczas 2-tygodniowego pobytu na Sycylii? Zaczynam od Taorminy, potem Wyspy Liparyjskie, Cefalu, Palermo i Trapani. Początkowo planowałam 5 dni w Palermo i 1 dzień w Trapani (stamtąd wylatuję), ale może lepiej skrócić pobyt w Palermo do 4 dni, a 2 poświęcić dla Trapani? Czy mogę prosić o radę?
Agnieszka Ptaszyńska
5 września, 2016tak, lepiej 2 dni w Trapani. Dzięki temu zrobisz Saliny i Erice
~WerS
29 sierpnia, 2016Cześć, zastanawiam się ile dni poświęcić na Palermo podczas 2-tygodniowego pobytu na Sycylii? Zaczynam od Taorminy, potem Wyspy Liparyjskie, Cefalu, Palermo i Trapani. Początkowo planowałam 5 dni w Palermo i 1 dzień w Trapani (stamtąd wylatuję), ale może lepiej skrócić pobyt w Palermo do 4 dni, a 2 poświęcić dla Trapani? Czy mogę prosić o radę?
Agnieszka Ptaszyńska
5 września, 2016tak, lepiej 2 dni w Trapani. Dzięki temu zrobisz Saliny i Erice
~Marcin
19 listopada, 2015Katakumby – do dziś się wstydzę jak pomyślę. Znajomy pisarz pisał książkę o takich miejscach i poprosił mnie o zdjęcia katakumb, pomimo zakazu jak debil biegałem i pstrykałem zdjęcia nieboszczykom.. Żalll – gdybym wtedy spotkał sam siebie to… A Sycylia jest piękna i ludzie fajni..
~Marcin
19 listopada, 2015Katakumby – do dziś się wstydzę jak pomyślę. Znajomy pisarz pisał książkę o takich miejscach i poprosił mnie o zdjęcia katakumb, pomimo zakazu jak debil biegałem i pstrykałem zdjęcia nieboszczykom.. Żalll – gdybym wtedy spotkał sam siebie to… A Sycylia jest piękna i ludzie fajni..
~Rusek
19 listopada, 2015Opis Palermo mocno przerysowany i pokolorowany. Po pierwsze – wszechobecny bałagan na ulicach jest nieakceptowalny nawet dla samych mieszkańców. Jednakże ich leniwa natura nie pozwala zhańbić się pracą. Niemiłosierne korki i hałas skutecznie psują uroki miasta. Śmieci walające się wszędzie są prawdziwą wizytówką Palermo, dopiero w tle jest cała reszta atrakcji. Katakumby – jak zrobiła Pani zdjęcie, skoro obowiązuje tam bezwzględny zakaz fotografowania? Kawa na Sycylii? Jakiś żart! Sycylijska kawa jest jedną z najgorszych we Włoszech a na wyspie istnieje w zasadzie tylko jedna palarnia i to niezbyt wysokich lotów. Jedzenie – oczywiście kwestia gustu, ale kontynentalna Italia ma znacznie więcej do zaoferowania. Jak można zachwycać się bułką z sezamem wypełnioną podsmażoną śledzioną i płucami bydlęcia? Imprezy kulturalne w Palermo? Jakie konkretnie, bo kalendarz artystyczny na 2015 rok był jednym z mniej licznych w ostatnim 10-leciu…
Ciekawy już jestem opisu wschodu wyspy… Ohy i ahy nad Taorminą będą i pewnie o Etnę zahaczysz…
Dodam, że moje wrażenia nie są odczuciem z jednodniowej wycieczki zorganizowanej przez podrzędne biuro turystyczne. Żyłem tu (bo musiałem) pół roku i nigdy więcej.
Agnieszka Ptaszyńska
19 listopada, 2015Ale nie rozumiem w czym problem? Przecież piszę o tym bałaganie, prawda? Piszę nawet o jego przyczynach i o tym, że miasto bywa nienawidzone. Zdjęcie katakumb, tak jak podpisane – nie moje, użyte na zasadach CC. O kiepskiej włoskiej kawie też pisałam ;). Jedzenie – nie ma czegoś takiego jak jedzenie kontynentalnej Italii. Wszystko zależy od regionu. O imprezach kulturalnych przecież nic nie napisałam. A co pisałam o Taorminie, to można już znaleźć na blogu. 😉 Tak, też mieszkałam na Sycylii. Nie pół roku, ale cztery miesiące.
~Rusek
19 listopada, 2015Agnieszko,
ja nie neguję Twojego opisu tylko pytam wprost: skąd taki tytuł?! “12 powodów, dla których musisz zobaczyć Palermo” zamieniłbym na “12 powodów, dla których można pominąć Palermo”.
Artykułu o wschodzie wyspy, przyznaję, nie czytałem jeszcze. Niemniej domyślam się, że pieje z nich zachwyt. A ja jestem zdania, że jeśli ktoś bywał we włoskich miastach czy też francuskich, hiszpańskich itp. nie obije sobie szczęki o chodnik.
Kuchnia kontynentalna – skrót myślowy. Chodzi o kuchnię “nie wyspiarską”, nad którą często roztacza się tudzież tajemniczą otoczkę i kult.
Za pytanie dot. zdjęcia katakumb przepraszam, nie widziałem źródła.
Pozdrawiam.
Rusek
~Jagoda
7 stycznia, 2016Rusku, chętnie przeczytalibyśmy o Twoich sześciu miesiącach na Sycylii.
~Rusek
19 listopada, 2015Opis Palermo mocno przerysowany i pokolorowany. Po pierwsze – wszechobecny bałagan na ulicach jest nieakceptowalny nawet dla samych mieszkańców. Jednakże ich leniwa natura nie pozwala zhańbić się pracą. Niemiłosierne korki i hałas skutecznie psują uroki miasta. Śmieci walające się wszędzie są prawdziwą wizytówką Palermo, dopiero w tle jest cała reszta atrakcji. Katakumby – jak zrobiła Pani zdjęcie, skoro obowiązuje tam bezwzględny zakaz fotografowania? Kawa na Sycylii? Jakiś żart! Sycylijska kawa jest jedną z najgorszych we Włoszech a na wyspie istnieje w zasadzie tylko jedna palarnia i to niezbyt wysokich lotów. Jedzenie – oczywiście kwestia gustu, ale kontynentalna Italia ma znacznie więcej do zaoferowania. Jak można zachwycać się bułką z sezamem wypełnioną podsmażoną śledzioną i płucami bydlęcia? Imprezy kulturalne w Palermo? Jakie konkretnie, bo kalendarz artystyczny na 2015 rok był jednym z mniej licznych w ostatnim 10-leciu…
Ciekawy już jestem opisu wschodu wyspy… Ohy i ahy nad Taorminą będą i pewnie o Etnę zahaczysz…
Dodam, że moje wrażenia nie są odczuciem z jednodniowej wycieczki zorganizowanej przez podrzędne biuro turystyczne. Żyłem tu (bo musiałem) pół roku i nigdy więcej.
Agnieszka Ptaszyńska
19 listopada, 2015Ale nie rozumiem w czym problem? Przecież piszę o tym bałaganie, prawda? Piszę nawet o jego przyczynach i o tym, że miasto bywa nienawidzone. Zdjęcie katakumb, tak jak podpisane – nie moje, użyte na zasadach CC. O kiepskiej włoskiej kawie też pisałam ;). Jedzenie – nie ma czegoś takiego jak jedzenie kontynentalnej Italii. Wszystko zależy od regionu. O imprezach kulturalnych przecież nic nie napisałam. A co pisałam o Taorminie, to można już znaleźć na blogu. 😉 Tak, też mieszkałam na Sycylii. Nie pół roku, ale cztery miesiące.
~Rusek
19 listopada, 2015Agnieszko,
ja nie neguję Twojego opisu tylko pytam wprost: skąd taki tytuł?! “12 powodów, dla których musisz zobaczyć Palermo” zamieniłbym na “12 powodów, dla których można pominąć Palermo”.
Artykułu o wschodzie wyspy, przyznaję, nie czytałem jeszcze. Niemniej domyślam się, że pieje z nich zachwyt. A ja jestem zdania, że jeśli ktoś bywał we włoskich miastach czy też francuskich, hiszpańskich itp. nie obije sobie szczęki o chodnik.
Kuchnia kontynentalna – skrót myślowy. Chodzi o kuchnię “nie wyspiarską”, nad którą często roztacza się tudzież tajemniczą otoczkę i kult.
Za pytanie dot. zdjęcia katakumb przepraszam, nie widziałem źródła.
Pozdrawiam.
Rusek
~Jagoda
7 stycznia, 2016Rusku, chętnie przeczytalibyśmy o Twoich sześciu miesiącach na Sycylii.
~Wiola Starczewska
17 listopada, 2015Palermo, kiedyś chciałabym tam pojechać, sama nazwa brzmi dla mnie cool.
~Wiola Starczewska
17 listopada, 2015Palermo, kiedyś chciałabym tam pojechać, sama nazwa brzmi dla mnie cool.
~Oliwia | The Ollie
14 listopada, 2015Wpisuję na moją listę! Miasto wygląda super 🙂
~Oliwia | The Ollie
14 listopada, 2015Wpisuję na moją listę! Miasto wygląda super 🙂
~sekulada.com
13 listopada, 2015Ja już od dawna planuję ekspansję na Palermo i to wcale nie ze względu na ohydną katedrę, absolutnie nie powiedziałbym że jest piękna. Wygląda jak stodoła, ah podekscytowałem się niepotrzebnie. Otóż kapucyni i katakumby, które zamieszkują! Wyglądają jak z horroru co też czyni to miejsce bardzo apetycznym (jakkolwiek to nie brzmi…) Świetny wpis, będę wiedział jak zaplanować sobie wizytę stolicy Sycylii!
~sekulada.com
13 listopada, 2015Ja już od dawna planuję ekspansję na Palermo i to wcale nie ze względu na ohydną katedrę, absolutnie nie powiedziałbym że jest piękna. Wygląda jak stodoła, ah podekscytowałem się niepotrzebnie. Otóż kapucyni i katakumby, które zamieszkują! Wyglądają jak z horroru co też czyni to miejsce bardzo apetycznym (jakkolwiek to nie brzmi…) Świetny wpis, będę wiedział jak zaplanować sobie wizytę stolicy Sycylii!
~Ibazela | Love Traveling
13 listopada, 2015Aga! Wyliczanka – punktowanka. Ja wiem, że potrafisz Pisać (przez wielkie “P”)! Także dzisiaj ode mnie kop w zadek – następnym razem chcę przeczytać historię, a nie prześliznąć się przez listę pisaną w amerykańskim stylu: go there, do that, i w ogóle to “musisz zobaczyć”. Nic nie muszę. Ale Ty potrafisz mnie zachęcić, jeśli tylko zechcesz, wiesz? 😉
Agnieszka Ptaszyńska
13 listopada, 2015Ło to po mnie pojechałaś trolu. A wstęp też Ci się nie podoba? Bo w jego pisaniu włączyłam mode:literackość.
A tekst jest i ma być wyliczanką, bo ja amerykańskie wyliczanki lubię! Ja od nich zaczynam planowanie podróży. Jak mam ochotę na literaturę podróżniczą, to idę do biblioteki 😉
~Ibazela | Love Traveling
13 listopada, 2015Aga! Wyliczanka – punktowanka. Ja wiem, że potrafisz Pisać (przez wielkie “P”)! Także dzisiaj ode mnie kop w zadek – następnym razem chcę przeczytać historię, a nie prześliznąć się przez listę pisaną w amerykańskim stylu: go there, do that, i w ogóle to “musisz zobaczyć”. Nic nie muszę. Ale Ty potrafisz mnie zachęcić, jeśli tylko zechcesz, wiesz? 😉
Agnieszka Ptaszyńska
13 listopada, 2015Ło to po mnie pojechałaś trolu. A wstęp też Ci się nie podoba? Bo w jego pisaniu włączyłam mode:literackość.
A tekst jest i ma być wyliczanką, bo ja amerykańskie wyliczanki lubię! Ja od nich zaczynam planowanie podróży. Jak mam ochotę na literaturę podróżniczą, to idę do biblioteki 😉
~Marcin W
12 listopada, 2015Świetne są te wszystkie miejsca a Palermo otacza naprawdę pociągająca aura! Jak byliśmy ostatnio na Sycylii, okazało się, że (uwaga, uwaga), wyspa jest za duża i nie uda nam się zobaczyć wszystkiego 😉 toteż zostawiliśmy Palermo na kiedyś. Z chęcią tam pojadę, dzięki za dobrą paczkę informacji! 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2015Heh, byłam na Sycylii już ponad 110 dni i nadal nie udało mi się wszystkiego zobaczyć 😉 Następnym razem – sycylijskie góry i wschód wyspy.
~Marcin W
12 listopada, 2015Świetne są te wszystkie miejsca a Palermo otacza naprawdę pociągająca aura! Jak byliśmy ostatnio na Sycylii, okazało się, że (uwaga, uwaga), wyspa jest za duża i nie uda nam się zobaczyć wszystkiego 😉 toteż zostawiliśmy Palermo na kiedyś. Z chęcią tam pojadę, dzięki za dobrą paczkę informacji! 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2015Heh, byłam na Sycylii już ponad 110 dni i nadal nie udało mi się wszystkiego zobaczyć 😉 Następnym razem – sycylijskie góry i wschód wyspy.
~Darek | Przedeptane.pl
12 listopada, 2015Przydatna lista, dzięki! A przy okazji – podobne katakumby z mumiami mnichów są w czeskim Brnie.
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2015wiem, wiem – muszę się wybrać 🙂
~Darek | Przedeptane.pl
12 listopada, 2015Przydatna lista, dzięki! A przy okazji – podobne katakumby z mumiami mnichów są w czeskim Brnie.
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2015wiem, wiem – muszę się wybrać 🙂
Anna Witkowska
12 listopada, 2015Fajne miejsce, typowe dla poludniowej Europy. Wiele kolorow, zycie na ulicy cos co ludzi z polnocnej Europy fascynuje. Tez polecam.
Anna Witkowska
12 listopada, 2015Fajne miejsce, typowe dla poludniowej Europy. Wiele kolorow, zycie na ulicy cos co ludzi z polnocnej Europy fascynuje. Tez polecam.
~Aleksandra | urlopnaetacie.pl
12 listopada, 2015W Palermo byliśmy baaaardzo dawno temu i niestety tylko jeden dzień. Nie starczyło nam czasu na włóczenie się uliczkami. Wyjątkowo utkwiły mi w pamięci właśnie katakumby, bo rzeczywiście wciąż się zastanawiałam, czy udostępnienie ich zwiedzającym to dobry pomysł. Ale za to lody, to zawsze dobry pomysł, a te najlepsze na Sycylii ever jedliśmy właśnie w Palermo 🙂
~Aleksandra | urlopnaetacie.pl
12 listopada, 2015W Palermo byliśmy baaaardzo dawno temu i niestety tylko jeden dzień. Nie starczyło nam czasu na włóczenie się uliczkami. Wyjątkowo utkwiły mi w pamięci właśnie katakumby, bo rzeczywiście wciąż się zastanawiałam, czy udostępnienie ich zwiedzającym to dobry pomysł. Ale za to lody, to zawsze dobry pomysł, a te najlepsze na Sycylii ever jedliśmy właśnie w Palermo 🙂
~polakogruzin
11 listopada, 2015Fascynująca miejsca, szczególnie katakumby i miejski steet Art. Doskonały tekst!
~polakogruzin
11 listopada, 2015Fascynująca miejsca, szczególnie katakumby i miejski steet Art. Doskonały tekst!